4,5 7,7 tys. ocen
4,5 10 1 7663
Vice: Korporacja zbrodni
powrót do forum filmu Vice: Korporacja zbrodni

Brian A. Miller to nikt inny, jak dostarczyciel drugoligowej rozrywki, do której zawsze uda mu się zaprosić jakiegoś znanego aktorzynę o którym powoli świat wielkiego kina zaczyna zapominać. W tak tanich produkcjach, mają oni szansę przypomnienia się widzom i zarobienie kilku dolców na alimenty, cygara i whisky. Byli już Dorff, Woods, Caan, Patric (nawet dwukrotnie), Cusack i sam Bruce Willis. Z tym ostatnim przyszło panu reżyserowi współpracować i przy najnowszym filmidle o tajemniczym tytule ''Vice''. Oczywiście na ekranie nie może zabraknąć również seksownych aktoreczek, które nie wiedzieć czemu, nie mogą wypłynąć na szersze wody kariery i plączą się z byle kim(?), po byle czym.
Za każdym razem filmy Millera nie wybijają się ponad fabularną nijakość, lub sztampowość, a gdy dopiszemy jeszcze przeciętne wykonanie i dramatyczną (bynajmniej emocjonalną) grę aktorów, bez wyjątku, czy to kogoś bardziej doświadczonego, czy kryjącego się we własnym cieniu talentu, dostajemy naprawdę mizerne kino. Bzdur w produkcjach tego kiepskiego twórcy, nie jest wcale mniej niż wyrw w asfalcie na miejskich rodzimy ulicach. ''Vice'', nie jest żadnym odstępstwem w powyższym twierdzeniu, mało tego, to bez wątpienia najgorszy film w dorobku pana Briana, co tylko świadczy o tym, iż z roku na rok poziom jego pomysłów drastycznie leci w dół i tylko patrzeć, jak ten mało utalentowany człowiek, sturla się do …trzeciej ligi.
Już sam pomysł (wydaje się jakbyśmy go już skądś znali) nie zachwyca. Osadzenie akcji w miejscu zwanym Vice, gdzieś w niedalekiej przyszłości, gdzie marne, zepsute i ohydnie bogate ludzkie istoty, mają prawo nie korzystać z żadnych praw, upuszczając przy tym wodze fantazji w przeróżny sposób, wygląda zbyt niedorzecznie nawet jak na sf. Do tego dochodzi źródło rozrywki, a są nim humanoidy, które poddawane są resetowaniu pamięci co dobę. No wielkie kino z opisu się nam szykuje. Niestety nic z tych rzeczy.
Coś co brzmi głupio, ale przynajmniej zaciekawia z krótkiego wstępu, po przelaniu na ekran, okazuje się totalnym niewypałem. Strzelanki, ucieczki i panująca wszem i wobec kontrola umysłu, tylko częściowo przysłaniają głupoty i absurdy. Chciałoby się chociaż powiedzieć, że ciągle coś się dzieje, ale to będzie zwyczajnym kłamstwem.
Aż trudno wymieniać wszystko to, co jest tu złe i nielogiczne, bo okazałoby się, że to przynajmniej 80% filmu. Ale są rzeczy, które wyjątkowo kłują w oczy. Największą bolączką jest motywacja Kelly i jej zbawca – wybawca Evan z utajnionym planem ucieczki. Eureka, tajemnica nie do odkrycia przez nikogo.
Samo bieganie po ulicach kobiety w ludzkiej skórze jest kuriozalne, a jeszcze bardziej śmieszy, gdy banda uzbrojonych po zęby tępogłowych, wraz z ''prawą ręką'' manierycznego Króla Juliana, nie może sobie z nią poradzić. Apogeum przychodzi, gdy blondyna aplikuje w budynku firmy (takie zabezpieczenia, tyle chłopa itd.) do systemu pendrive i zrzuca blokadę pamięci dziesiątek ludzi. No dosłownie mistrzostwo świata. Koniec ''Vice'' jest przepełniony do bólu dramaturgią.
Sam początek, gdy poprzez napisy przebija się niezła muzyka, nie zapowiada, aż takiej katastrofy. Szczęście jednak nie trwa wiecznie i już po chwili trzęsąca się kamera wprowadza nas do koszmaru fabularnego, wcale w nie lepszym wykonaniu. Na deser pozostaje gwiazda kina akcji lat 90-tych, czyli sam Bruce Willis.
Ze zniechęconym i lekko olewczym wyrazem twarzy (rzeczywiście bardziej pasującym do gliny), zaciśniętymi ''usteczkami'', nie patrząc w oczy rozmówcom, rzuca w stronę ścian mozolne dialogi, których nie da się słuchać. Miota się, jest obojętny, brakuje tylko, aby przed kamerą zaczął ziewać ze znudzenia tym co czyni. Aż przykro patrzeć jak aktor ten marnuje się w drugiej lidze i dokłada do swojej kariery zawodowej cegiełki tak kruche…
Reszta nie wypada wcale lepiej, no może tylko Thomas Jane odrobinę się wyróżnia, ale żadna to zachęta, by sięgać po ten film.
Tak więc Brian A. Miller nie ma żadnej świętości i tworzy coraz to gorsze kino rozrywkowe, a w tym wszystkim akompaniuje mu sam Willis, który wkroczył na ścieżkę tak krętą, iż może się ona okazać dla niego zgubna, tak jak zgubna stała się dla Nicolasa Cage, czy Vala Kilmera. Na dzień dzisiejszy jest też kilka innych nazwisk, których posiadacze zbliżyli się do niebezpiecznej granicy tandety i mogą przegapić moment, gdy już nie będzie spoza tej granicy powrotu. Ale o nich przy produkcjach w których wezmą udział i im znów nie wyjdzie. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko bić brawo z wrażenia i życzyć powodzenia w dalszym realizowaniu…
''Vice'' to nie pierwszy beznadziejny film tego roku, tak więc strach pomyśleć, co przyniosą kolejne miesiące. 2/10.

djrav77

Porażka w kinie nie jest wcale rzadka, ba powstaje bez wątpienia więcej filmów złych, niż dobrych, czy bardzo dobrych - pomysł zaczerpnięty pewno od Michaela Chrichtona z filmu Świat dzikiego zachodu, tam jednak całość bardziej składała się do kupy głównie przez pogłębienie psychologiczne historii, gdy okazuje się, że roboty zachowują część pamięci i cierpią.



ocenił(a) film na 2
hagen_filmweb

A czy jest to jakimś usprawiedliwieniem w świadomym wybieraniu takiego gównianego scenariusza? Ktoś, kto ceni sam siebie, powinien trzymać jakiś poziom. Powinien to robić nie tylko dla swojego nazwiska, ale i dla widzów, których przyzwyczaiło się do znacznie lepszych filmów. Willis to nie Dwayne Johnson, a taki shit, to nie jego liga. W przypadku tego całego ''Vice'', Miller nie przekazał nim absolutnie nic, ani głębi, ani rozrywki. Totalny syf.

djrav77

Kiedyś Małaszyński pytany dlaczego zgodził się zagrać w filmie - Ciacho - powiedział, że jak czytasz scenariusz to nie wiesz do końca co z tego wyjdzie, choć są oczywiście złe scenariusze, Dwayne Johnson i tak w ostatnich latach zagrał w lepszych filmach, niż Willis - to jest więc problem głębszy aktora, który nawet w Szklanej Pułapce 5 - nie potrafił skopiować swojej roli. Nie wiem inni z wiekiem się rozwijali, brali za reżyserię taki Eastwood - pewno Gibson zrobiłby kilka dobrych filmów gdy nie afery obyczajowe i ostracyzm. Willis nie ma na siebie pomysłu, pewno też powinien zmienić agenta.