5,8 23 tys. ocen
5,8 10 1 23317
4,3 7 krytyków
Victor Frankenstein
powrót do forum filmu Victor Frankenstein

Postać Frankensteina została już tak połknięta i wchłonięta przez kulturę masową, że mało kto chyba pamięta, że na
początku była książka Mary Shelley. Niechaj świadczy o tym przemieleniu popkulturowym fakt, iż prawie wszyscy mówiąc
Frankenstein automatycznie przywołują na myśl potwora. Boję się więc, że ta kolejna wersja przyczyni się do jeszcze
większego rozmemłania literackiego pierwowzoru postaci Frankensteina. Pamiętam, ze oglądając wersję K. Branagha,
który zresztą ośmielił się użyć nazwiska Mary Shelley w tytule, miałem wrażenie, że uczestniczę w zbiorowym gwałcie na
arcydziele literatury. Teraz może być jeszcze gorzej.
Polecam więc wszystkim przeczytać sobie oryginał, gdyż jest to dzieło porywające i wzruszające, a dopiero potem
ewentualnie zagłębiać się w jego popkulturowe klony.

thatschaucerbitch

W takim wypadku polecam gorąco teatralną wersję. Robi przeogromne wrażenie.

Strzygaa

Ale jakąś konkretną?

thatschaucerbitch

Brytyjską, wystawianą w Royal National Theatre w Londynie, z Benedictem Cumberbatchem i Jonnym Lee Millerem, zrealizowaną z punktu widzenia monstrum.

użytkownik usunięty
Strzygaa

Również polecam, rzecz wręcz genialna !:)

thatschaucerbitch

MI bardzo ciężko czytało się oryginał, za dużo opisów przyrody

Annodomini

No cóż, romantycy tak już mieli, że jarali się naturą :) Ja też nie przepadam za opisami w książkach, jednak psychologia postaci jest u Mary Shelley po prostu zachwycająca i szkoda, że kolejne "popkulturowe gwałty" na jej dziele znacznie ją spłycają.

użytkownik usunięty
thatschaucerbitch

Mądre słowa. Rozumiem, że znasz wersję Branagha. Jeśli nie -- polecam. Pozdrawiam.

Znam ją, ale wolałbym nie znać. Branagh potraktował książkę wybiórczo i stworzył hollywoodzkie filmidło; dla mnie to gwałt i hucpa. Oburzenie moje jest tym większe, iż odważył się użyć w tytule tego 'gniota' nazwiska Mary Shelley. Pozdrawiam również :)

użytkownik usunięty
thatschaucerbitch

Próbowałem przeredagować komentarz; nie doczytałem, że nie cenisz tej adaptacji, a Ty odpowiadasz w zaskakująco niegrzeczny sposób. Reżyser ma prawo traktować materię wybiórczo. Określenia 'filmidło', 'gniot', 'gwałt' i 'hucpa' uważam za egzaltowane, napastliwe i niekulturalne.

W porównaniu z innymi internetowymi komentarzami, moja wypowiedź jest kwintesencją kultury :) Egzaltowane owszem, napastliwe - być może (ale doskonale oddają mój stosunek do filmu), niekulturalne - w żadnym wypadku. Masz rację, można traktować materię wybiórczo. Byłem jednak mocno zawiedziony, że Branagh, człowiek który stworzył dla kina kilkugodzinną wersję "Hamleta", potraktował dzieło Mary Shelley w taki sposób. Nie mówię, że nie miał do tego prawa; po prostu liczyłem na coś więcej. Być może wrócę do tego filmu "na spokojnie" (podczas seansu byłem świeżo po lekturze książki) i wtedy z dystansem docenię jego robotę.

thatschaucerbitch

Ekranizacja Branagh'a jest najlepszą znaną ekranizacją, zresztą wszystkie trzy filmy są świetne z tej trylogii.

ocenił(a) film na 6
thatschaucerbitch

Obejrzyj "Ja Frankeistein" :). Ciekawe ile tam jest z oryginału :P. Tutaj akurat może nie być aż tak źle......chociaż ja oryginału ani trochę nie znam....

tomciog18

oglądałam :p nic tam nie ma, ale to absolutnie nic, jestem właśnie świeżo po przeczytaniu książki i w sumie te wszystkie filmy strasznie krzywią obraz Frankestein'a. Może z tym będzie inaczej...

ocenił(a) film na 6
izalek16

Tak też myślałem :).

thatschaucerbitch

Według mnie dużo gorszy los spotkal postacie Conana i moze najbardziej Tarzana. Mówie o odbieganiu od oryginału.

ocenił(a) film na 5
Ottiss14

Conan i Tarzan przynajmniej robią w filmach mniej więcej to samo, co w książkach. Z kolei książkowy "Fraknkenstein" był gotyckim romansem napisanym przez młodą pisarkę. Można się nawet pokusić o nazwanie tego ówczesnym "Zmierzchem"(z tym, że trochę lepszym). Z kolei filmowe adaptacje tej starej książki nie mają prawie nic wspólnego z oryginałem.

ocenił(a) film na 5
DonDominik

Nie zgodzę się.. wersja z 1994 przynajmniej "leżała" obok książki, tj losy potwora jak z książki, sam doktor również książkowy, nie obłąkańczy geniusz psychopata jak Victor z Universalu czy całej Hammer'owskiej serii. Książkę czytałem z 2 lata temu, zapamiętałem ją tak, że podzielona jest na to jak się męczył psychicznie w depresyjnym stanie twórca potwora, jakie spustoszenie, jakie konsekwencje wywołało jego dzieło... druga cześć to opis losów potwora... nie wiem jak to ma się z porównaniem do "Zmierzchu"... i.. yyyy, no nie wiem. Widziałem pierwszą cześć, bo nie mam zamiaru czytać, koleżanki czytały i oglądały i z ich opinii jest to bliskie książce zekranizowanie... o godzinie prawie 2 w nocy zniszczyłeś mi mózg... "Zmierzch" to ówczesny "Frankenstein"... Pani Mary Shelly w grobie się przewraca.

ocenił(a) film na 5
BatiBat

A propos tego "Zmierzchu" to czytałem esej Stephena Kinga w którym opisywał on "Frankenstena" jako książkowy romans młodziutkiej pisarki. Literackiego oryginału Mary Shelley nie czytałem i nie zamierzam tego robić, bo z autopsji wiem, że źle reaguję na książkowe ramotki. Co do filmu i jego zgodności z książką się nie wypowiadam. Wszelkie pretensje proszę zgłaszać do mistrza horroru(adres pocztowy zapewne znajdziesz na jego oficjalnej stronie internetowej).

ocenił(a) film na 5
DonDominik

Hehe :) ... Stefan takie pierdoły napisał, wiesz może i napisał całą masę książek (chociaż ponoć jest tak, że ma dużo ghostwriter'ów i tylko jego nazwisko jest wklejane do tych powieści), ale ni hu hu się z nim nie zgodzę, motyw miłości jest, ale żeby to do romansidła to porównań hehe... niech sobie równa swój (czy tam ghostwriter'ów) "Joyland", jako romansidło starutkiego pisarza a zarazem rynsztok w dziedzinie literatury grozy... pozdrawiam i dzięki za autora tych herezji :).

ocenił(a) film na 5
BatiBat

Czytałem prawie wszystko Kinga. Na pewno nie ma swoich "murzynów".
Wszystkie jego książki mają specyficzną, charakterystyczną dla niego formę narracji. A co do twojego zdania co do jego twórczości, to każdy może mieć swoje zdanie.

Pozdro 600

ocenił(a) film na 5
DonDominik

Trochę offtopowo... Z opinią na temat "murzynów" spotkałem się w "Simpson'ach" ;)... akurat mnie to nie obchodzi, bo ogólnie bardzo dobrze czyta się Króla i nie pluję na jego twórczość. Z tego przeczytałem od niego to "Joyland" jest dla mnie gównem, motyw ducha jest cieniem historii miłosnej milfa i młodego typa ze złamanym sercem... WTF?... tej książki nienawidzę. Do ulubionych książek nie tylko jego, ale ogólnie zaliczam "Lśnienie" masterpiece! Czy nawet ostatnią "Pan Mercedes" wciągnąłem w parę dni, w tym przypadku motyw miłosny był cieniem historii i nadaje dramatyzmu dla całej sytuacji z psychopatą... i tego spodziewam się od książki takiego autora jak King. Również na pewno kupię do swojej biblioteki jak i oczywiście przeczytam zbliżającą się wielkimi krokami "Revival".

thatschaucerbitch

A może będzie odwrotnie? Może wreszcie film nie skupi się jedynie na tworzeniu tytułowego monstra z bolcami wystającymi z szyi?

thatschaucerbitch

Wiesz, ogólnie to jest naprawdę ciężka książka ja sam lubię czytać ale nie dałem rady.

Co do Filmów to 99% znajomych uważa że Frankenstain to potwór a nie doktor, trochę to smutne jest aczkolwiek czasy są też nie najlepsze na ciężkie kina.

Plus tego filmu to na pewno obsada, na szczęście dobrzy aktorzy, zrobią mix bo inaczej się nie przyjmie.

thatschaucerbitch

Nie bój się. Jesteśmy z Tobą !

thatschaucerbitch

Ja książkę czytałam sporo lat temu. I choć los Frankensteina poruszył mnie w powieści i trochę ubolewam nad tym jak go przedstawiają w filmie, no ale wszystko przed nami, może zmienią tę jedyną dotychczasową koncepcję.

thatschaucerbitch

Tak naprawde to chyba zadna wersja filmu oprocz klasyka z Karloffem mnie nie zainteresowala. Przynajmniej jesli chodzi o te ktore kusza sie o bardziej tradycyjne przeniesienie ksiazki na ekran, bo bez trudu "lykam" za to adaptacje Hammera czy pastisze typu Mlody Frnkenstein (tyle ze, wiadomo, z nastaweniem na nieco inny typ rozrywki). Chyba dlatego ze stary czarnobialy prymitywny dzisiaj film w sposob najsurowszy i jednoczesnie przez to najbardziej zajmujacy opowiadal o losach doktora. Jesli chodzi o ta adaptacje, to samo "Victor Frankenstein" sugeruje mi ze tytulowej postaci poswieci sie nieco wiecej uwagi niz dotad bywalo.

thatschaucerbitch

Na szczęście nie masz się czego obawiać, po zwiastunie zapowiada się niezły film.

thatschaucerbitch

Co jest nie tak z wersją Branagh'a? Polecasz w ogóle którąkolwiek z filmowych adaptacji?