Przede wszystkim z racji fabuły - oklepanej (ile to już było super złych gości szukających sposobu na nieśmiertelność?), przewidywalnej (zakończenie mnie rozczarowało - nie dość, że scena z uwalnianiem dziewic przerażała swą kiczowatością, to końcówka stała się, przynajmniej dla mnie, oczywista po jakiś 20minutach i złego doboru aktorów (aż dziwne, że Vidocq grany przez Geradeu Depardieu nie zginął prze pierwszym pojedynku z Alchemikiem). Spodobały mi się za to zdjęcia - były naprawdę dobre, zapamiętuje je się na dłużej niż cały film, jednak po dłuższym czasie mogą trochę zmęczyć.