gadanie na ekranie słabych aktorów w sprawie rozwodowej państwa Amsalem. Tam panowie decydują o paniach, u nas - na odwrót, co dobitnie dowodzi, jak mają w głowach poprzewracane rodzime feministki spod znaku multikulti.
Film bardzo przeciętny, jeśli odjąć mu żydowską egzotykę opartej o religię pracy sądów.