Wiedźmin był człowiekiem z przemieszczającą się blizną, a adaptacja Starej Baśni była równie żenująca. Tu zaś do czynienia mamy z dopracowaną baśnią. Doskonałe wyważenie efektów specjalnych, bez zbędnego przesytu, ciekawe sceny walk, a wszystko we właściwych proporcjach. W przeciwieństwie do np. "Władcy Pierścieni" który ciągnął się w nieskończoność niczym flaki z olejem, tutaj każda scena zdaje się być potrzebną.
Aha i jeszcze jedno. Do Pana piszącego recenzje, Volkodav - przynajmniej w filmie - czarownikiem ani magiem nie był ;)
No bez przesady nie mówie że każdy uzna Volkodava za szmire ale dla miłośnika fantasy i dobrego kina (bo o takich chyba tutaj mówimy)Władca Pierścieni napewno sie nie ciągnął a rosyjska produkcja nie dorasta mu do pięt (Conanowi Barbarzyńcy również).Widze że to co zarzucasz recenzentowi potrafisz doskonale uprawiac na własna potrzebe.