:] przypuszczam, że Twoja recenzja jest bardzie porywająca od filmu - więc raczej go sobie odpuszczę. Byłam ciekawa czy plastusiowy Ben poruszy moje serce, ale skoro był tak drewniany jak zawsze to już lepiej skieruję uwagę na inne dzieła.
Pozdrawiam!

Z czystej ciekawości jednak zaliczyłbym ten film, nawet po to aby wyrobić sobie o nim WŁASNE zdanie i ew. wyrazić krytyczną, bądź pochlebną opinię...W końcu Mallick to nie Uwe Boll...

Brawo. Niech inni myślą za Ciebie.

Jeśli byłaby to dla mnie filmowa pozycja obowiązkowa, to żadna opinia nie miałaby dla mnie znaczenia. Ale skoro była to tylko jedna z dzikiego mnóstwa propozycji - wolałam zaoszczędzić czas i przenieść zainteresowanie na inny obiekt. Potrafię samodzielnie myśleć - złośliwe komentarze możesz sobie darować.