Niebo, a ziemia...
Same efekty specjalne nie zdziałają cudów. Szkoda, że tak wspaniałą bajkę, tak wspaniale sknocono.
Wiesz kolego… zawsze można się przyczepić do czegokolwiek, jak np.: sama postawa Drzewca [wiem, że to motyw z drugiej części ale daję go dla przykładu]; w filmie został ukazany jako pozbawione ducha drzewo; pamiętacie to jak mówił w imieniu innych, że wojna ich nie dotyczy, a hobbici niech wracają do swoich domów; aż tu nagle dzięki przewrotnemu pomysłowi Pipina staje na skraju wykarczowanego lasu i wówczas otwierają się mu zmysły na zło, które zobaczył; czemuż by się nie czepić – pasterz drzew, który zdobył sobie uznanie pozostałych entów, stając się ich przywódcą przez mądrość, podchodzi do spraw wojny niemalże ze zdziwieniem, dając hobbitom do zrozumienia: „o co wam chodzi?” to tak jakby był nieuświadomiony co do ponurej strony świata – taki starzec; i wystarczyło jedno spojrzenie aby całe uporządkowane myślenie, cała wiedza okazała się niedostateczna; przywódca, który powinien świecić przykładem i obyciem został przechytrzony przez małego hobbita; dlatego mówię, że można się czepiać zawsze; ale nie zmienia to jednego faktu; wystarczy pooglądać sobie dodatki, do wydań DVD a z miejsca można zauważyć, z jaką pasją i zaangażowaniem każdy [czy byłby to aktor, scenograf czy choćby kompozytor] dawał z siebie wszystko, aby powstał obraz tak bajeczny i niesamowity; reżyser nie raz dawał do zrozumienia, że stworzenie takiego filmu to nie proste wyzwanie, ale naprawdę trudny do zrealizowania projekt; myślisz, że miał na celu zbagatelizować coś tak „potężnego” jak „Władca Pierścieni” Tolkiena? Wręcz przeciwnie; spróbował pokazać całą tą magię oraz imponującą fabułę, która jest zawarta w książce; tobie może nie przypadło to do gustu, ale wierz mi, jeśli nie potrafimy cieszyć się tym, co widzimy na ekranie oglądając taki film, to chyba trzeba sobie zadać odpowiednie pytania…