Brytyjskie horrory - widziało się już ich kilka. Michael J. Bassett wyrabia sobie podobną historyjkę jak Neil Marshall: ogólnie - zaczął od horroru z wątkiem wojennym, potem opowiada fabułę o koszmarze dziejącym się dookoła naturalnych plenerów. Czyli "Deathwatch" jest jak "Dog Soldiers", a "Wilderness" jak "The Descent". W moim przypadku też coś zauważyłem: "Deathwatch" i "Dog Soldiers", miało u mnie podobną ocenę: 5/10, a "The Descent" i "Wilderness" uważam za lepsze od poprzednich filmów młodych brytyjskich twórców(9/10 i 7/10). Dobrze, przejdźmy do oceny tegoż właściwego horroru. Ten film fanowi horroru ogląda się lekko i przyjemnie. Aktorstwo było bardzo dobre. Tutaj ciekawostka - gra tu aktorka, którą bardzo lubię - Alex Reid. I co ciekawe - występowała w jednej z głównych ról w "The Descent". Muzyka dość dobra. Zdjęcia dość specyficzne, czasami mają trochę braków, ale i tak jest OK. Polecam!