Nędza. A dlaczego? Zamiast skupić się na głównym wątku zakładu mamy tu popisy (owszem uczta dla oka) Jackie Chana. Odliczanie dni jest gdzieś na dalekim planie a bohaterowie często sprawiają wrażenie jakby uczestniczyli w wyprawie krajoznawczej a nie w wyścigu. Paryż, Turcja, Chiny, San Francisco, Nowy Jork, Atlantyk - no stres, bułka z masłem i drobne tylko zakłócenia z pojawiającymi się zbirami. Totalnie spartaczony scenariusz, kolejne bezsensowne odgrzewanie starego tematu. Co teraz dostaniemy? No tak, coś tam było słychać o "King Kongu". Szkoda pieniędzy.