Witam. Bardzo mi się spodobał film. jak sądzicie czemu Jimmy się poddał nie walczył do końca? Głupio że nie pokazali co się działo na sali sądowej i czy złapali tych kolesi co zatłukli Jimmy'ego... Co wy byście zrobili w takiej sytuacji - bylibyście lojalni wobec rodziny czy wobec prawa? Denerwowała mnie postawa ojca, który najchętniej pozamiatałby wszystko pod dywan.
Lojalność wobec prawa czy może chęć zobaczenia siebie w lustrze i niesplunięcia w odbicie? Wydaje mi się, że w filmie chodziło o wybór pomiędzy etyką/moralnością a rodziną, nie między rodziną i prawem. Moim zdaniem film ten można było zrealizować dużo lepiej... po American History X (punkt wspólny: E. Norton) zbierałem szczękę z podłogi. To co pokazali, a czego nie, to kwestia konwencji (nawiasem: podejrzewam, że w wersji reżyserskiej było nieco więcej scen, niemniej wycinanie scen często służy filmowi... z tego wyciąłbym jeszcze co nieco, przegadanie nuży).