Ja tam lubię E. Norton'a, a raczej filmy z jego udziałem (oglądałem prawie wszystkie). Moim zdaniem fenomen tego aktora polega na tym, że on po prostu dostaje dobre role, co z kolei jest skutkiem jego popularności wśród "obecnego pokolenia". Natomiast bardzo irytuje mnie postać Colina Farrella... jego gra jest po prostu nieudolna i banalna, a on sam zachowuje się jak... hmm... cóż może lepiej bez epitetów. (Jest wprawdzie jeden film z udziałem tego aktora, który jest dla mnie rewelacyjny, a zarazem jednym z ulubionych -"In Bruges", ale to tylko dlatego, że pasował do tej roli). Podsumowując Norton TAK, Farrell zdecydowanie Nie, a film jak dla mnie 7/10. Pozdrawiam.