6/10 za Edwarda Nortona.
Gdyby zamiast Farrela rolę "złego" policjanta zagrał ktoś inny film byłby dla mnie całkiem znośny, a tak, co jakiś czas musiałam powtrzymywać się od śmiechu. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że tak mółby się prezentować jakikolwiek funkcjonariusz sł. publicznej. Farell był do bólu sztuczny, na dodatek przez cały czas powtarzał swoje pusto-smutne miny, które prezentował już w paru innych filmach. Szkoda, obraz zapowiadał się ciekawie - przynajmniej wg. recenzji kilku użytkowników.
"Farell był do bólu sztuczny, na dodatek przez cały czas powtarzał swoje pusto-smutne miny, które prezentował już w paru innych filmach."
Dokładnie takie właśnie wrażenie miałem jak to oglądałem :D
taka sama ocena ode mnie, Norton podtrzymywał w tym filmie gre aktorską wraz z epizodami, natomiast cała reszta ekipy leżała, Farrel znacznie przedobrzył przez co wyglądało to komicznie. Fabuła filmu średnia jak na możliwości filmu. Jak ktoś nie ma nic innego do roboty przez 2h może obejrzeć, inaczej niech nie próbuje bo nie bedzie miał z filmu większej przyjemnosci ani rozrywki... 6/10 i tylko za Nortona inaczej by było 4/10
hmmmm, moi drodzy czytając wasze komentarze na temat owego filmu i gry aktorskiej Colina Farella...no brak mi słów, jestem zdumiony waszymi poglądami... Zapewne słowa które zaraz napiszę wywołają w was oburzenie (sądząc po krytyce którą kierujecie w stronę C.Farella) ale uważam że jesteście w ogromnym błędzie, tzn. co do filmu macie i może racje, nie jest on rewelacyjny choć i tak przyznaję mu bardzo dobrą ocenę 8/10(świetna rola Edwarda Nortona) ale co do ,,oczerniania" Colina Farella i jego gry aktorskiej, muszę wyrazić moją krytykę względem was, zauważcie że ten aktor zagrał w kilku dobrych filmach, choćby weźmy pod uwagę film pt ,,Telefon" gdzie to przez ok. 70 minut ten aktor przykuwa naszą uwagę stojąc i rozmawiając cały czas w budce telefonicznej, i mimo tej ciągłej akcji trzyma nas w napięciu jego świetna gra aktorska. A więc nie rozumiem waszych podstaw krytyki względem tego aktora, obejrzałem ten film min. ze względu na obsadę aktorów (już nie biorę tu pod uwagę Johna Voighta) lecz właśnie Colina Farella i Edwarda Nortona, owszem nie ma co ukrywać Norton jest lepszym aktorem niż Farell ale Farellowi też należą się słowa uznania a nie ciągłej krytyki, bo to naprawdę dobry aktor i będę podtrzymywał to zdanie nawet jeśli poddacie mnie ostrej krytyce, choć nie powinniście, musicie rozpatrzeć moje słowa względem owego aktora. Natomiast co do filmu to jak wcześniej napisałem nie jest on rewelacyjny, początkowe sceny, ogólnie początek filmu jest monotonny i nieciekawy lecz potem fabuła wciąga i robi się on dość interesujący. A więc polecam go kinomaniakom, doceniającym i bacznie przyglądającym się wielu aspektom filmu, a nie przelotnym oglądaczom filmów... :)
Wymieniłeś "Phone booth" jako dobrą grę aktorską i to, że Colin "przykuwa" uwagę widza przez 70 min. No ale co ma robić - przecież to własnie scenariusz został tak skonstruowany, że 90 % uwagi widza musi pochłaniać postać Colina :) To akurat nie jest jakiś specjalny argument za tym, że ten aktor sprawdza się w każdej roli w jakiej jest obsadzony. Świetna gra aktorska? W tym akurat przypadku na sukces tego filmu akurat nie złożyła się tylko i wyłącznie gra Colina - są jeszcze inne osoby w tym filmie i głos ze słuchawki :> a co powiesz na grę aktorską prostytutek - jak dla mnie były prawie dorównały Colinowi (serio).
Dokładnie tak samo myślę. Farrel jest właśnie sztuczny i to mnie hmmm irytuje w tym aktorze. Wydaje się jakby w większości filmów w których zagrał miał tylko jeden zestaw "twarzy" do pokazania. Jednak czasami trzeba zmienić mimikę, gdyż wymaga to od aktora scena: smutek, ból, wściekłość ... ja tego nie zauważyłem w grze Colina.