PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=269174}

W cieniu chwały

Pride and Glory
2008
7,0 30 tys. ocen
7,0 10 1 30354
5,3 9 krytyków
W cieniu chwały
powrót do forum filmu W cieniu chwały

dlaczego Colin Farrell zagrał złego glinę, a Edward Norton dobrego (detektywa)? Nie mogliby się zamienić?

panna_marsowa

Rozumiem, że wypowiada się wielbicielka Farrella. Jak widać reżyser miał inną opinię o całej sprawie i dobrze. Aktorów nie powinno się szufladkować - a Norton jest świetnym aktorem - sprawdza się zarówno jako czarny charakter, jak i "ten dobry". Farrellowi urozmaicenie się też przyda, choć zapewne serduszko Cię z tego powodu boli :P

Salmonella13

Widzisz, trafiłaś jak kulą w płot, bo nie jestem wielbicielką Farella, to jest bodajże jedyny film jaki widziałam z jego udziałem. W cieniu chwały obejrzałam TYLKO dla Nortona. I nawet wiecej, czekam kiedy wreszcie Norton zagra prawdziwy czarny charakter, bo jak dotąd nie uświadczyłam (Lęk pierwotny i Rozgrywka to nie były typowe 'czarne role'). I właśnie po to założyłam ten wątek, a Ty nie dość, że piszesz nie na temat, to sama próbujesz szufladkować, mnie. Jakiś ukryty cel w tym mialaś?

panna_marsowa

Absolutnie Ciebie nie szufladkuję - i jeśli czujesz się obrażona to przepraszam, ale spójrz na ten tekst "nie mogliby się zamienić?". To zabrzmiało jak wypowiedź rozżalonej nastolatki. Nie nam oceniać wybory ekipy filmowej. Natomiast jeśli chodzi o Nortona - to MOIM ZDANIEM [żeby nie było, że znowu piszę nie na temat] - ten człowiek jest zbyt dobrym aktorem by grać totalnie czarną postać. Co do Lęku Pierwotnego, to może jego niewinna buźka łagodziła efekt końcowy filmu, lecz dla mnie był zdecydowanie czarny - wilk w owczej skórze, tym bardziej przerażający. Jestem dość uprzedzona do amerykańskiej wizji przedstawiania wszystkiego albo w bieli, albo w czerni. To ułatwia identyfikowanie postaci przeciętnemu amerykańskiemu widzowi, ale film traci na sile. Zdecydowanie bardziej rusza choćby American History X. Owszem, powiesz, że ten film to ukazanie całego szeregu zmian w człowieku, że tutaj definicja czarnego charakteru się nie przydaje, ale myślę, że o to chodzi. Nikt lub bardzo niewielu, jest złych i zepsutych do szpiku kości.

Salmonella13

Zgadzam się, że do tego co napisałam w temacie można podejść z dwóch stron. Od strony i Farrella i Nortona. Sam Norton nie zgodziłby się na zagranie 'tylko' złego charakteru, bo uważa, że stać go na coś więcej i pewnie ma racje, rozbudowana emocjonalnie postać jest dużo ciekawsza od jednowymiarowej. Podejrzewam, że skoro nie był czarnym charakterem w początkach swojej kariery to teraz też marne szanse. Ale mimo, że widziałam go juz w wielu wcieleniach, to właśnie takiej roli mi u niego brakuje. (To takie troche moje 'widzimisię', przyznaje) Nie wątpię, że potrafi ją zagrać, tylko chciałabym zobaczyć jak on to zrobi i czy będzie dla mnie przekonujący, bo powiem szczerze, że np. w Więźniu nienawiści, Derek nie trafił do mnie, no, nie uwierzyłam mu zwyczajnie (tylko w jednym momencie, kiedy w brutalny sposób zabił czarnoskórego złodzieja, coś we mnie drgnęlo). Jeśli chodzi o Lęk pierwotny, to cała kreacja Nortona była naprawdę dobra, a Ray, którego grał świetny i moment kiedy wyjawił prawdę...serio, sama byłam zaskoczona...baardzo lubię takie momenty:) No ale wracając do sedna sprawy taki Farrell zagrał złego (ja odbieram tę postać jako typową, zły był od poczatku do końca. Pomijam miłość do żony i dzieci, bo na wszystkich innych polach pokazał 'prawdziwego' siebie), więc dlaczego Norton by nie mógł? Tylko dlatego, że by nie chciał, czy że może właśnie bałby się, że nikt mu nie uwierzy? To mnie nurtuje...