Z chęcią napisałbym, że to dziwny film, ale przecież pokazuje on tak na prawdę problemy, które ma wiele rodzin na całym świecie. Chodzi mi głównie o stosunek między ojcem, a Niną. Wiele razy słyszałem, o takich sytuacjach, czy to w gazetach, czy w telewizji. Zazwyczaj jednak taki stosunek miał miejsce między ojczymem i przybraną córką, a nie - tak jak w tym filmie - między biologicznym ojcem i jego osobiście spłodzoną córką. Mniejsza jednak o to. W filmie doskonale są pokazane uczucia każdej osoby w tym zamieszkanym przez patologiczną rodzinę domu. Nina, która od długiego czasu planowała zakończenie tego całego "romansu", który odgrywał się między nią, a jej ojcem, jednak zawsze na planach się kończyło. Nie była w stanie go zabić, bo mimo wszystko był jej ojcem i w jakiś tam sposób nadal go kochała. Doskonale przedstawiona więź między "oprawcą", a "ofiarą".

Jednak parę momentów mi się w tym filmie nie spodobało. Wiem, że to tylko film i zaraz ktoś napisze, że czepiam się szczegółów, ale cholera, przecież każdy głupi by poznał, że Dot tylko udaje. Przykładowo: scena przy basenie, gdy Connor mówi o swoim "waleniu gruchy". Dokładnie widać, że Dot nie patrzy na jego usta, co znaczy, że nie może wiedzieć, co ten mówi - a jednak mina jej rzędnie, mimo iż przed chwilą jeszcze się uśmiechała. A jeżeli już jestem przy "basenowej scenie", to chciałbym również wspomnieć o głupim, raczej nierealnym zachowaniu Dot. Cicha outsiderka puszcza się z chłopakiem, który przed chwilą opowiadał jej ile razy się masturbował? Można to trochę odebrać jako brak szacunku do kobiet, bo nie wyobrażam sobie żeby taka scena miała miejsce kiedykolwiek w rzeczywistości.

Cóż, ogólnie film niezły. Polecam na nudne wieczory.
Pozdrawiam : )