Ona nic nie robi. Służbę ma, która koło niej skacze, z humorami ich traktuje jak niewolników. Może robic sobie co chce jeździć na wczasy gdzie chce, na ile chce, mąż jej pozwala na kochanków, pyta się jej jakie ma życzenia, nawet tygrysa sobie może zażyczyć. Jedyne co musi to co jej mąż powiedział "reprezentować" od czasu do czasu przyjść na kolacje do stołu z innymi posiedzieć pół godziny, nażreć się za darmo, inni ją obsługują i z tym ma problem. Jedyne o czym ona myśli to o samej sobie, jaka jest nieszczęśliwa. Cały czas dookoła niej widać ludzi, którzy muszą znosić te jej humory i skakać koło niej. Największy kontrast pomiedzy nia a resztą, widać jak ona chodzi do tych szpitali, gdzie ludzie są do łózek przywiązani nie mogą się w ogóle ruszyć. Ona przyjeżdża do nich i ona czuje sie że ona niby też jest taka nieszczęsliwa. Ileś razy jej lekarz powtarza w trakcie filmu, że powinna być wdzieczna, że ma takie zdrowie.
Nie dziwię się, że arystokracja padła, jeżeli oni sami byli niewdzięczni za to co mieli, tak się przyzwyczaili do tego, że nie tylko tego nie widzieli jak dobrze mieli, tylko gardzili tym co mieli.
Film jest o starej babie, która ma humory jak 3 letnie dziecko.