Za kamerą Vincente Minnelli, a na ekranie Katharine Hepburn, Robert Mitchum i Robert Taylor. Pomimo imponującego zestawu nazwisk, "Undercurrent" sprawia jednak w dużej mierze zawód. Początkowo, lekka tonacja opowieści zwiastuje raczej pogodny romans, dopiero z czasem pojawiają się bardziej posępne tony. I choć sama zagadka zawarta w fabule jest nawet całkiem intrygująca, to samemu filmowi brakuje napięcia, co w połączeniu ze stosunkowo długim czasem trwania (blisko dwie godziny) daje obraz nieco nazbyt rozwlekły, pozbawiony tempa oraz suspensu. Aktorstwo jest, owszem, dobre, jednak miłośnicy charyzmy Mitchuma mogą się poczuć srodze rozczarowani, jako że aktor pojawia się w zaledwie trzech scenach i to na krótko. Nie mogę wprawdzie orzec z całą stanowczością, że jest to film nieudany, ale przyznam, że osobiście oczekiwałem czegoś znacznie ciekawszego.