Przywaraca w wiarę w to, że marzenia jednak sie spełniają i choć czasem trzeba to okupić ciężką pracą, momentami smutku i bezradności to jednak warto. Ktoś wspomniał o tzw "amerykańskim śnie" - gdyby nie to, że film jest oparty na faktach pewnie strasznie by mnie to drażniło, bo amerykanie lubią pokazywać trochę ubarwiony obraz życia z oceanem, a tak dodało mi jedynie wiary: trzeba mieć jakis cel w życiu, "mieć marzenia i chronić je" jak to powiedzial w filmie Chris. Może to wszystko brzmi patetycznie ale ja po obejrzeniu tego filmu zaczynam wierzyć,że to ma sens.
PS. Bardziej wrażliwi powinni zaopatrzyć sie w chusteczki:).