W pogoni za szczęściem

The Pursuit of Happyness
2006
8,0 279 tys. ocen
8,0 10 1 278569
6,5 33 krytyków
W pogoni za szczęściem
powrót do forum filmu W pogoni za szczęściem

ktos tam pisal ze to jest opowiesc o wspolczesnym Hiobie...niech ta osoba sie mocno puknie w glowe:P Hiob cierpial z powodu wypadkow losowych nie zaleznych od niego, natomiast nasz bohater mozna powiedziec ze sam sobie zgotowal pieklo...film uczy woli zycia..to ze Chris nie zostal w kolejce do schroniska do konca zycia to byla jego ogromna wola...przyznam szczerze ze ogladajac film w kilku momentach pomyslalem ze ja juz bym nie wiedzial co zrobic i poddal sie .. na poczatku bardzo luzacko znosi swoje niepowodzenia i probuje zarazic optymizmem zonke realiste...a moze pesymistke?:P tak nawiasem pewnie dzisiaj troche zaluje ze go odejszla:P bardzo dobry film

ocenił(a) film na 10
Miki_

a tytul bardziej by pasowal "w pogoni za kasa" :P szczesliwym mogl byc nawet sprzedajac big mac'ki:P

ocenił(a) film na 10
Miki_

Film bynajmniej nie mowi o pogoni za pieniedzmi, mimo, ze chris w pewnym sensie to robi. Bohater mowi o tym swojemu synowi na boisku do koszykowki, zeby zawsze dazyl do szczescia i strzegl swoich marzen - chodzi przeciez ogolnie o radosc - rozne rzeczy daja ja roznym ludziom.

Chcesz sprzedawac kanapki big mac?;) Po prostu idz i zdobadz to (cytujac chrisa;))

film jest naprawde daje kopa, 10/10

ocenił(a) film na 8
asmCode

Film podobał mi się bardzo- daje dużo do myślenia; ale wg mnie jedna rzecz była naciągana- minanowicie nastawienie do tego wszytskiego małego chłopczyka..Nie wierzę, że dziecko mogłoby znieść tak bezboleśnie odejście matki, nie mówiąc już o błąkaniu się po schroniskach itp.:(

Miki_

W pogoni za kasą?
Krew mnie zalewa słysząc coś takiego. A z pewnością napisała osoba która mieszka z rodzicami i nie musi się martwić o płacenie rachunków ani o to czy będzie co miała jeść przez cały miesiąc. No tak... "Pieniądze szczęścia nie dają" - to bardzo wzniosłe hasło, ale bez pieniędzy żyć nie sposób.
'Szczesliwym mogl byc nawet sprzedajac big mac'ki' - zapewne, jeśli by mu za to godnie zapłacili. Bo ze sprzedawania Bic Mack'ów w naszych polskich McDonaldsach to wyżyć 'na swoim' nie sposób.

ocenił(a) film na 10
Vinga_

no tak masz racje nie martwie sie o takie rzeczy poki co..ale to nie znaczy ze nie jestem obeznany z tematyka budzetu domowego..wrecz przeciwnie...zreszta to "w pogoni za kasa" to bylo pol zartem pol serio..glownie dlatego ze do zmiany swojego zycia zainspirowal go czerwony superwozek maklera (no dobra..bo moze ktos znowu nie zrozumiec..zauwazylem tez ze powiedzial: they all seemed to be so damn happy...:) a big maki to byl tylko przyklad przyjacielu(nawiasem mowiac akcja rozgrywa sie w ameryce i tam da sie z tego wyzyc jak ktos nie ma wielkich wymagan a sa tacy:P)chodzilo o to ze niekoniecznie musial zostawac maklerem zeby byc szczesliwym..a wybral sobie bardzo trudny droge do przebycia..ale zebys znowu nie skojarzyl z tym ze mowile ze sam sobie zgotowal pieklo to dodam ze wtedy chodzilo mi o to ze jak mozna utopic oszczednosci calego zycia nie robiac najpierw rozpoznania rynku, olewac podatki i mandaty itp..klopoty na wlasne zyczenie:]

Miki_

Ok... w porządku. Bez urazy. Tyle, że twoja druga wypowiedź (to jedno zdanie) ma taki właśnie nieco irytujący wydźwięk, niekoniecznie wskazujący na to iż piszesz pół żartem/pół serio :-) Też mi się nie dziw, ale jestem strasznie uczulona na tego typu sformułowania odkąd zamieszkałam z chłopakiem i mnóstwa rzeczy muszę sobie odmawiać żeby ciągnąć od wypłaty do wypłaty. Nie musisz mi wyjaśniać, iż "big macki' to był jedynie przykład, bo to się rozumie samo przez się. Ale skoro użyłeś takiego włąśnie, a nie innego, to do niego się też odniosłam. To chyba logiczne. Co do twojej pierwszej wypowiedzi (głownego tematu) nie miałam i nie mam żadnych uwag. U nas też dużo ludzi daje się skusić na podobne bajki tego typu firm jak ta od podręcznego rentgena, obiecujące "szybki i duży zarobek"... i kończy się to z reguły podobnie. Nie ma czegoś takiego jak "szybkie i łatwe" pieniądze. Żeby zarobić, to trzeba się narobić (choć akurat to zdanie, w tym kraju nie zawsze ma rację bytu - niektórzy ciężko pracują za minimalną krajową). Pozdrawiam :-)