Czy podobnie jak ja macie dość wytartego schematu "od zera do bohatera"? Jeśli tak to "W pogoni za szczęściem" nie jest filmem dla was. Nie lubię przewidywalnych scenariuszy stworzonych wg schematu "źle, coraz gorzej, KATASTROFA!, podniesienie się z dołka, jestem milionerem". Tym bardziej, że praktycznie nie znajdziemy tutaj jakichś wątków pobocznych, reżyser skupia się tylko i wyłącznie na relacjach ojca z synem oraz dążeniu do zarobienia pieniędzy. Brak tu jakiejś wielowymiarowości, właściwie całą puentą jest to, żeby ciągle dążyć do celu i kochać swoje dziecko. Chociaż złośliwi mogą się dopatrywać u reżysera poglądów, że szczęście mogą przynieść tylko i wyłącznie pieniądze. Sceny pokazujące jak ubogie życie prowadził Chris Gardner oraz bardzo rozbudowany wątek jego kontaktu z synem nie potrafiły wzbudzić we mnie jakiegoś współczucia bądź wzruszenia, szczerze mówiąc to cały czas patrzyłem na zegarek. Kluczowa dla filmu scena na stacji metra wydaje mi się miałka i zrobiona na siłę. Właśnie owa sztuczność jest największą wadą filmu. Wszystko wydaje się tu zrobione na "holiłódzką" modłę, celem Mucciniego i producentów było stworzenie banalnej historyjki ku pokrzepieniu serc, aby przeciętny widz się wzruszył i powiedział znajomym jaki to piękny film z "niezwykle" pouczającym przesłaniem widział. Irytuje straszna idealizacja bohaterów, Chris Gardner i jego syn to postaci bez żadnej skazy, co zaburza jakąkolwiek wiarygodność tej historii, widzowi udziela się wrażenie, że wszystko jest tutaj strasznie sztuczne. Tym bardziej, gdy weźmie się pod uwagę, że w rzeczywistości Gardner dopuszczał się zdrad, bił żonę oraz marnotrawił pieniądze. Tutaj nie ma o tym ani słowa. Warstwa techniczna bez zachwytów, zdjęcia na poziomie, muzyki nie pamiętam. Co ratuje "The Pursuit of Happiness"? To, że mimo wszystko nie jest to pusta produkcja a'la ostatni Bond oraz dobra rola Willa Smitha. Nie przepadam za tym aktorem, ale tutaj nie mogę mu nic zarzucić. Chociaż uważam, że nominacja do Oscara była trochę na wyrost. Film polecam tylko osobom, które lubią takie ckliwe historyjki i nie przeszkadza im w żadnym stopniu schematyczność opowieści o spełnieniu amerykańskiego snu. 5+/10
Jak mi jest wstyd za takich ludzi jak Ty...przeczytałeś to co napisałeś? albo jesteś taki głupi albo wszystkiego nie wiesz...jak mogą ludzie chwalić się znajomym, że widzieli fajny film z przesłaniem i jeszcze jak Ty to nazywasz...? "sztywnym"...no brak mi słow, historia oparta na faktach i on mowi takie bzdury...aufff stary, podgrzłeś mnie swoim debilizmem. Właśnie reżyser ukazując w to bardzo prosty sposób ukazał piękno tego filmu i prawdziwej historii Chrisa, bo gdyby ten cały filmik nie był taki jak wg Ciebie sztywny to byłoby typowe hollywodzkie gówno! I tyle na ten temat...i stuknij się w łep debilu i nie udzielaj się na forum, chcąc nie wiem czy zabłysnąć czy pochwalić się swoją durnotą...
mi jest wstyd za takich jak Ty kolego.... zwyzywac kogos tylko dlatego że mu sie film nie podobał... cóż za agresja...
A mi jest Ciebie żal...pamiętaj za głupotę trzeba pokutować ! A nawiasem mowiąc ja go w głownej mierze zjechałem za to, że jest typem polaka, ze zrytą mentalnością...No bo czy zdrowe jest doszukiwać się błedów w jakiejś tam scenie w takim arcydziele? No nie jest to mądre ani wytłumaczalne, ale choćby nie wiem jaki to film był to zawsze znajdzie się jakiś margines społeczenstwa, który dopatrzy się minimalnych błedów zamiast podziwiać piękność całego filmu. Co gorsza, nie napisałbym wczesniejszego komentarza, gdybym tylko przeczytał jego uwagi na temat tych poszczegolnych scen, o których on pisał, ale jak zobaczyłem, że wystawiając ocene filmu, kierował się właśnie tym, no to nic innego jak pojechać po takim człowieku.
ja oceniając go na 6 czyli "niezly" kierowałem się tylo i wyłącznie swoimi odczuciami po tym co zobaczylem... i nie patrzylem na szczegóły tylko na całokształt. sprawne aktorstwo (syn Smitha genialny - podobnie jak córka w "jestem legendą"), dobrze napisany scenariusz, rezyseria, zdjecia.... praktycznie technicznie bez zarzutu ale przesłanie? tytuł powinien byc "w pogoni za pieniadzem" dlaczego? bo bohater zapragnal byc maklerem patrzac na ferrari jednego z nich... ale opcji zatrudnienia się "w mięsnym" za mniejsze ale również godziwe pieniądze nie wchodziło w grę... (nie wiesz o czym pisze - obejrzyj film "zapaśnik") bo np zawód taksówkarz jest godny tylko dla pana co nosi lub nosił kiedys turban - co jest rowniez pokazane dosadnie, w gre wchodzily tylko dwie opcje - bieda lub bogatcwo... i to mi się w tym filmie nie podoba... a obejrzalem go tylko dlatego ze ktos nazwal "siedem dusz" popłuczynami po "w pogoni za szczesciem"... a tamten jest duzo lepszy (przypomne ze to rowniez owoc wspolpracy panów Muccino i Smitha...)
pozdrawiam
P.S. a o gustach się nie dyskutuje... ty uwazasz za arcydzielo harry pottera a ja nawet nie chce tego oglądac... oceniac tez nie... to po prostu nie dla mnie, podobnie jak wladca pierscieni czy tego typu podobne... nie mniej szanuje osoby które takie kino lubią jak i tych którzy takie kino tworzą. nie mam zamiaru nikogo wyzywac od debili tylko dlatego ze mysli inaczej... pół polski ogląda "mode na sukces" i co z tego? niech ogląda! ja mam uczulenie.... ale mimo wszystko dziwie się fenomenowi i współczuje Stasiowi Olejniczakowi że musi czytac ten shit...
Margines społeczny odpowiada:
1) Narodowość mam niemiecką, więc daleko mi do typowego mentalnego Polaka :)
2) Historia jest prawdziwa, szkoda tylko, że pominięto kilka ciekawych faktów z życia głównego bohatera, jak marnotrawienie pieniędzy, bicie żony etc. Ale nie no, przecież to piękna historia, szkoda czasu na takie mało istotne szczegóły ;f
3) Tak jak napisał kolega, są tylko dwa wybory - pieniądze albo bieda. Przesłanie jest wyjątkowo ubogie i, co śmieszne, krzywdzące. Wychodzi na to, że wszyscy musimy być milionerami, bo inaczej nasze życie jest do kitu.
4) Gdyby nie większy budżet i Smith w obsadzie to można by "W pogoni za szczęściem" puścić w serii "Okruchy życia" na jedynce.
5) Naucz się podstaw kultury, nic dziwnego, że Filmweb schodzi na psy.
Widzisz mówisz, że nie oceniasz filmów, których nie lubisz, a nazywasz "Mode na sukces"-gównem (czyt. shit). Też tego nie lubie, ale ja nic takiego nie napisałem, że nie oceniam filmów, których nie lubie. Ale to tak na marginesie miało być.
Zaintrygowałeś mnie tym pisząc, że "Siedem Dusz" jest o wiele lepsze wiec go ściągnełem i zobaczyłem. Film fajny, nie moge powiedzieć o nim złego słowa, lecz zastanawia mnie jakie w tym filmie jest przesłanie, skoro jesteś takim Kinomanem szukającym przesłań w filmie (no bo tego Ci brakowało jedynie w "Pogoni za szczesciem")...dla mnie nie ma tam żadnego przesłania, bo wszystko jest przedstawione w sposób prosty, wytłumaczalny, bez żadnych przesłan, symbolik itp Poświęcanie się i pokutowanie za swoje grzechy było juz przedstawione w wielu filmach i naprawde wierz mi czy nie, po 45 min wiedzialem jak sie skonczy film trwajacy 2h.Więc zastanawia mnie to czym się kierowałeś twierdząc, że "Siedem Dusz" jest lepszy. Nie zaprzeczam temu ani nie potwierdzam, lecz ciekawi mnie Twoje zdanie.
A wracając do "pogoni za szczesciem" to twierdzisz, ze zobaczył ferrari i nagle zachcialo mu sie byc maklerem a nie kims innym bardziej natenczas "przyziemnym" dla niego. Otóż właśnie to mnie najbardziej zaintrygowało, bo widzisz mentalność wielu osób (wg mnie) polega na tym, aby chwytać się co się ma pod ręka...kierując się przysłowiem..."dają to bierz". I najczesciej tacy ludzie wiodą proste życie, czasem nawet dużo brakuje do szczescia niestety przez wlasnie pieniadze. A ten film świetnie to pokazał, że człowiek, który w młodości miał zadatki na takiego choćby maklera...został jakmiś smiesznym sprzedawcą...yy...no juz zapomnialem jak to sie nazywa(wiecie o kaman). Ale swoją silną wolą, chęcia zdobycia tej pracy,pieniedzy, szczescia dla dziecka i nie zwątpieniem w to...zdobył ją w końcu. I dla mnie to jest właśnie przesłanie, że jeżeli naprawde czegoś pragniesz i chcesz to zdobyć wszelakim kosztem to zdobedziesz to, a ludzie, ktorzy są słabi i nie wierza naprawde w to co chcą osiągnąc...to wlasnie bedą pracować "w mięsnym". Dla mnie ten film jest prawdziwym przykładem ksiązki pt."Potęga podświadomości"(polecam)
P.S. Do autora tematu: Oczywiście, że reżyser filmu to pominął, bo gdyby to ukazał film nie byłby przesłaniem dla ludzi. Dla mnie był przesłaniem i po takim filmie, mając za kilka miesiecy mature, mimo, ze wiem, ze jak na dzien dzisiejszy nie jestem w stanie napisać bardzo dobrze matury z matmy tak wiem, że ciężką pracą i wiarą w to, napisze to. I gdybym miał robić film o mnie w tym okresie zycia, to nie ukazałbym w nim swoich gorszych chwil tylko te najlepsze, aby były dla innych przesłaniem, ze wiara czyni cuda-takie małe porównanko:)
Ale zaraz. Piszesz, że problem w "Siedmiu duszach" był już pokazywany w setkach filmów. Ale czy to samo nie dzieje się z "W pogoni za szczęściem"? Bo mi się wydaje, że filmów opartych na schemacie "od zera do bohatera" jest na pęczki.
"Oczywiście, że reżyser filmu to pominął, bo gdyby to ukazał film nie byłby przesłaniem dla ludzi."
Aha, czyli gdybyśmy oglądali film o, załóżmy, Che Guevarze, to najlepiej by było, gdyby reżyser pominął wszystkie jego zbrodnie i skupił się na tym, by pokazać widzom "patrzcie co ten człowiek osiągnął"? Sory, gdy oglądam film oparty na faktach, oczekuję właśnie tych "faktów", a nie mydlenia mi oczu jakimiś uogólnieniami. Zresztą gdyby pokazać te ciemne strony głównego bohatera, mielibyśmy nowe, trochę ciekawsze przesłanie. Zobaczylibyśmy, że ten człowiek stał się bogatym, ale też ile przez to musiał stracić. Co prawda wyszedłby z tego straszny truizm, ale i tak mniejszy niż ten ukazany w filmie. Zresztą osobiście sądzę, że Muccino, czy jak mu tam, miał to w dupie, głównie chodziło mu, żeby zrobić mainstreamowy film dla mało wymagającej publiki, aby ta poszła do kina, popłakała się i opowiedziała znajomym jaki to cudowny film widziała ;)
1) nigdzie nie napisałem że nie oceniam filmów których nie lubie... tylko że nie oglądam i nie oceniam filmów typu FANTASY co wynika jasno z kontekstu zdania... gdyż nie móglbym ocenic obiektywnie a wiem że te filmy posiadają jakąś wartośc i mogą się podobac wielu osobom... mode na sukces natomiast uważam za shit - pewnie zaraz zarzucisz mi ze pewnie oglądam.... nie... nie ogladam... moja mama ogląda i widze jak ma harmonogram dnia pod to ustawiony i słyszę z drugiego pokoju cóż to za bzdury są i jak wejde do tego pokoju to widze zamglony obraz i scene którą widzialem X odcinków temu
2)przesłaniem "Siedmiu dusz" jest zdecydowanie to że mimo że definitywnie bohaterowi odechcialo się zyc i nie zmieniłby zdania co do tego nie palnął sobie ot tak po prostu w łeb tylko zrobil wszystko zeby swoje winy odkupic i pomoc potrzebującym. widzisz... sam przeżyłem to samo co bohater filmu wiec między innymi do mnie jest skierowany ten film (nie jest to bujda uwierz mi). do tego dochodzi piękno historii tego człowieka która zapewne nie wydarzyła się naprawdę ale każdy kto bedzie chciał podciac sobie żyły po takim zdarzeniu jak wypadek obejrząc ten film na pewno się na chwile zatrzyma, zastanowi i dojdzie do wniosku że to najgorsze rozwiązanie z możliwych. nie mówię juz o oddawaniu organów ale o zrobieniu czegokolwiek dobrego ze swoim życiem kierując dobro do innych osób
3)dlaczego upieram się przy tym maklerze... widzisz został akwizytorem ale nie trafił w rynek - pech ale przypomnijmy że wpakował się w medycyne - cos o czym nie miał bladego pojęcia - dlaczego wczesniej nie probował w branży matematycznej - film pokazuje ze dopiero na ulicy dowiedzial sie że MAKLERZY zarabiają krocie... czy na pewno był taki ograniczony że WCZEŚNIEJ tego nie wiedział? umiejętności od sprzedaży tych urządzeń mu nie przybyło - pamiętaj też ile zainwestował w ten interes - interes który ktoś mu podsunął i o którym myślał że będzie intratny.... głupota ... chodzi mi tylko o to że zbyt wiele ryzykowal decydujac się na staż już po tym wszystkim... jeśli ludzie wezmą przykład z czegos takiego to uda się może 5 % - reszta wyląduje w rynsztoku a dzieci w ośrodkach opiekuńczych.
4)co do dyskusji z autorem tematu. widzisz bardzo ważne że pominięto te kwestie bo jeśli film BIOGRAFICZNY (celowo podkreslam to słowo) pomija tak ważne kwestie jest dla mnie czymś nierealnym i na pewno nie wezme przykładu z bohatera wiedząc ile w międzyczasie błędów popełnił. bardzo mnie zastanowilo tez dlaczego jego małżonka zachowala się jak ostatnia suka i widząc ze bohater nie ma kasy zostawiła go z dzieckiem... i teraz mi odpowiedz KTÓRA MATKA NIE ZABIERA ZE SOBĄ DZIECKA odchodząc od meża... a przynajmniej nie próbuje NIC a NIC zrobic zeby o niego walczyc... przeciez to byl takze jej syn... odpowiedz kryje sie w prawdziwej historii bohatera (do ktorej doszedlem bedac zażenowany postawą małżonki) i gdy okazało się jak była traktowana całkowicie ją zrozumiałem.
"Ale zaraz. Piszesz, że problem w "Siedmiu duszach" był już pokazywany w setkach filmów. Ale czy to samo nie dzieje się z "W pogoni za szczęściem"? Bo mi się wydaje, że filmów opartych na schemacie "od zera do bohatera" jest na pęczki" -
owszem masz po części racje, ale nikt nie przywiązuje do tamtych filmów na pęczki uwagi z racji, że jest to jedynie bujna wyobraźnia reżsyera, a w tym przypadku mamy stycznosc z filmem opartym na wydarzeniach autentycznych, wiec to jest różnica "pogoni za szczesciem" od tych pęczku filmów, o którym mowisz. Mowie to w swoim przypadku, bo z biograficznym filmem tego typu spotkalem sie pierwszy raz. A właśnie z takim typu filmem jak "siedem dusz" spotkalem sie rowniez wiele razy, moze nie przedstawione to w tak dobry sposob, ale jak i ten tak i te wszystkie były wytworem wyobrazni rezysera. Więc marnie to troszke porównałeś.
Z dalszą częścią komentarza jak i z dontpanic zgadzam się po częsci, aczkolwiek ja wcześniej nie znałem dokładnie biografii tego człowieka jak i zapewne wielu ludzi ogladajacych ten film pierwszy raz i dla nich tak jak dla mnie, nie bylo sensem doszukiwania sie w jego prawdziwym zyciu bledow i to co nie zostalo ukazane w tym filmie, tylko fascynowanie się, że są tacy ludzie i ja nadal zostane przy tym swoim zdaniu.
Co do dontpanic
Gdyby nie ta jego metamorfoza nagła to nie byłoby z czego brac przykladu i robic o tym filmu. To jest głowna przyczyna zrobienia tego filmu wg mnie.Matka też mnie zdziwiła swoim postępowaniem,ale w przeciwienstwie do Ciebie nie wnikalem jak to było naprawde po moim obejrzeniu filmu, tylko akurat sie dowiedzialem wiekszosci od was.
No fajnie, ze takie cos komus może pomóc, fajnie sie takie cos czyta, ale dla mnie taka osoba jest słaba, skoro dopiero film ją uswiadamia o takich rzeczach, to jest moje zdanie, choc w dokladnej sytuacji takiej nigdy jeszcze nie bylem, wiec nie mam pewnosci, czy aby napewno tak jest.
A co do Mody na sukces to wierze każdemu kto mówi, że tego nie ogląda !
pfff nie chce mi się czytac wszystkiego co napisaliscie bo straaszne dużo tego i chyba nie wszystko na temat filmu, ale nie wiem.
W każdym razie co do tematu dyskusji to osobiście uważam że jest to piękny film bo mówi o tym żeby się nigdy nie poddawać, i nawet jak się wszystko wali, to nie można wpadać w depresje itp., tylko myśleć optymistycznie i walczyć o to aby wreszcie być szczęśliwym
Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach nie zbyt dużo jest optymistów, więc to chyba przydatny film jeśli spojrzy się na niego z odpowiedniej, dobrej strony.
brutalną rzeczywistość mam wokol siebie. A filmy sa po to zeby wzruszać, krzepić serce, dawać nadzieje.
"brutalną rzeczywistość mam wokol siebie. A filmy sa po to zeby wzruszać, krzepić serce, dawać nadzieje." Ja się z Tym jak najbadziej zgadzam.
i też każdy ma na swój sposób ciężkie życie
Tak, ale chyba większość tutejszych userów nie ma na tyle ciężkiego życia, żeby przy cięższych filmach płakali z powodu swych ciężkich przeżyć, podobnych do tych co bohaterów filmu. Ja też lubię filmy, które wzruszają i dają jakąś tam nadzieję, ale wolę żeby to robiły mniej schematycznie i pretensjonalnie.
To nie jest film z typowym schematem "od zera do milionera"! Bynajmniej Przede wszystkim jest bardzo życiowy.
Mnie dosłownie spiorunował. Aż się jeszcze trzęsę.
A aktorstwo po prostu, niesamowite.
Nieprawda, ten schemat jest tu aż za wyrażny. Wiesz, nie, żebym cię krytykował, ale po prostu widzę po profilu, że nie obejrzałaś za wiele filmów w swym życiu, tym bardziej wartościowych, dlatego polecam zaznajomić się z kinematografią z wyższej półki, myślę, że zmienisz trochę zdanie :) Pozdrawiam ;>
jestem ciekawa jakie bys mi zaproponował?
szanuję twoje zdanie ale uważam inaczej.
myslę że byl trochę inny od pozostalych, podobnych filmów z takowym schematem - jeżeli tak bardzo spodobało się wam to słowo.
Czy ja wiem czy inny od pozostałych... Właśnie wg mnie typowo amerykański do bólu. Aha, sory, jeśli moja poprzednia wypowiedź zabrzmiała zbyt arogancko :)
spoko, nie zabrzmiała tak :)
ale jestem ciekawa jakie filmy - wartościowe jak to nazwałeś - bys mi polecił?
Amelię oglądałam (do wypowiedzi niżej)
Jej, wystarczy wbić na mój profil i zobaczyć jakie filmy wysoko oceniłem ;p Warto zobaczyć filmy alternatywne do "W pogoni za szczęściem" - tj. te które żegnają się z amerykańskim snem - "Requiem dla snu", "Za wszelką cenę", "Droga do szczęścia", "Magnolia", "Aż poleje się krew" etc. A jeśli chodzi o świetny film biograficzny, który w cale w banalny sposób nie idealizuje postaci, a mimo to widz dostrzega jak wielka ona była, to polecam "Fridę". Aha, jeśli ktoś ma wrażenie, że strasznie pierdolę, to sory, ale dziś mam urodziny, także nie za trzeźwy jestem, także bardzo przepraszam :)
No tutaj zarzuciłeś komuś, że za mało tego typu filmów oglądał. Nie wiem jak byś mnie zaliczył, do jakiej kategorii gdybys wiedział ile filmow ogladalem, ale no widzialem ich troche, o takim temacie rowniez co ten film i zgodze sie wlasnie z paula, mimo, ze jest podobny fabula do innych to jest jednak inny. To byla moja pierwsza refleksja po filmie, ze wlasnie, mimo, ze wiedzialem w polowie filmu jak to sie skonczy i dosyc łatwe to bylo do przewidzenia to mimo to zrobil bardzo duzo wrazenie na mnie
wartościowe filmy?
Amelia - czynić dobro bezinteresownie, gubiąc przy tym siebie
a jeśli chodzi o dążenie do własnego szczęścia to polecam "Angel-A" - pokaże wam że pieniądze szczęścia nie dają chociaż od tego właśnie się wszystko zaczyna
to dla wszystkich którzy mają dosyć amerykańskiej papki - zawsze jest francuska alternatywa
HerrFaustus juz po zdaniu "Czy podobnie jak ja macie dość wytartego schematu "od zera do bohatera"?" nie mam zamiaru czytac twojej wypowiedzi jesli tak odebrales ten film to cos z toba nie tak