Ale co innego mnie uderzyło w tym filmie. Jeżeli tak wygląda życie w USA na co dzień to ja dziękuję za takie życie.
Te kolejki do schronisk i limity ludzi mogących otrzymać opiekę, naprawdę szok.
Wiem tylko tyle że ja rzeczywistość lat 80tych i 70tych, którą niektórzy próbują pokazać jako szarą i beznadziejną pamiętam w barwniejszych kolorach niż ta ukazana w filmie. Przynajmniej na nie pamiętam takich kolejek do schronisk by przenocować.
Pamiętam kolejki do sklepów, ale nie pamiętam by ktoś chodził głodny.
Nie chciał bym żyć w takim kraju gdzie liczy się tylko pogoń do koryta i nie dba się o ludzi słabych.
Bohater filmu bardzo się starał by w końcu osiągnąć sukces, ale pamiętajmy, jego sukces był porażką innych, kto wie czy nie bardziej się starających. I co, po kolejnej porażce znowu mają podjąć kolejną walkę od początku i kolejny raz nocować na dworcu.