Same ohy i ahy, a tak między Bogiem, a prawdą, to ten film większej wartości nie przekazuje. Dla głównego bohatera rodzina jest na drugim miejscu, natomiast pierwsze w kolejce są dobra materialne. Najgorsze co o nim świadczy, to to, że jest pokazywany w firmach pracownikom, żeby przekazać im bzdurną prawdę, że "jak się bardziej chce, to można osiągnąć wszystko".
Film banalny, chwalący konsumpcjonizm i wyścig szczurów. Dla mnie ratuje go jedynie Will Smith. Taki amerykański film ideologiczny.
Ciekawym lekarstwem antidotum na to jest Sen Casandry. Ma wydźwięk różny o 180 stopni...
"Dla głównego bohatera rodzina jest na drugim miejscu"
Obejrzyj film jeszcze raz.
pzdr
Tak jest dla niego na drugim miejscu. Bardziej liczy się dla niego czerwone Ferrari :)
Tak :) wiem, wiem że uporczywie dążył do celu jakim było zostanie Maklerem. Ale mi chodzi o to że został z dzieckiem, i nie poddał się, zostając Maklerem mógłby znów być z żoną.. Tak mi się z rodziną skojarzyło..
"Dla głównego bohatera rodzina jest na drugim miejscu, natomiast pierwsze w kolejce są dobra materialne"
Czyli powinien oddać dzieciaka żonie, a tak nie zrobił.
A jak go już zatrzymał, to powinien do końca życia spać w przytułku, tak? I nie starać się, żeby coś osiągnąć? Wtedy miałby dobrą hierarchię wartości?
W pewnym sensie zgadzam się z autorem, gdyby rodzina była dla niego ważna oddałby syna matce, nigdy bym nie dopuścił do tego żeby dziecko musiało spać w przytułku albo w kiblu w metrze. Miłość nie polega na zabieraniu wszystkiego dla siebie, ale na pragnieniu jak najlepszego życia dla swoich bliskich