W pogoni za szczęściem

The Pursuit of Happyness
2006
8,0 279 tys. ocen
8,0 10 1 278585
6,5 33 krytyków
W pogoni za szczęściem
powrót do forum filmu W pogoni za szczęściem

Muszę powiedzieć, że nie kupiłem tego filmu. "W pogoni za szczęściem" mocno mnie wymęczyło i z trudem wysiedziałem do końca. Film jest historią-świadectwem, że 'amerykański sen" istnieje i może się ziścić. Oparty na prawdziwej historii, mimo wszystko pozostaje drażniący i niestety nudny.
Nie rozumiem, dlaczego film o pozytywnym przesłaniu, które naprawdę warto pokazywać na ekranie tutaj zyskuje typową oprawę, z której tylko gra Smitha i jego syna jakoś się wyróżnia.

Nie do końca też kupuję lekcję, którą film sprzedaje. Jest to typowo amerykańskie spojrzenie, powiedziałbym wręcz, że purytańsko-anglosaskie, gdyby nie fakt, że producentami i głównymi wykonawcami filmu są Afroamerykanie. Nie zmienia to jednak faktu, że kariera staje się tutaj synonimem szczęścia, nie zaś samo bycie z synem, co na początku filmu zdawało się (sądząc po słowach) mieć większe znaczenie.

Jednak najbardziej wątpliwe jest samo przesłanie, że każdemu może się udać wybić od dna. Tu niestety film spłyca rzeczywistość, bo przecież - niestety - nie każdemu się udaje w prawdziwym świecie. Bohater otrzymuje od losu kilka podarków, na które zwyczajny człowiek raczej nie ma co liczyć. Film jednak (niezbyt nachalnie, ale jednak) sugeruje, że takie podarki otrzymuje każdy, tylko nie każdy z nich korzysta.

Cóż. Filmu pewnie i tak nie zobaczą ci, którzy są na dnie, więc zapewne to lekkie poszturchiwanie, że sami są sobie winni za swój stan, ich nie rozgniewa. Dla mnie jednak "W pogoni za szczęściem" zrobione jest nazbyt lukrowato i zbyt wyraźną lekcją moralną, bym mógł to spokojnie przełknąć.

ocenił(a) film na 9
torne

Nie zgadzam się zupełnie z Twoją opinią, ale ciężko mi będzie Cię przekonać, jak masz złotą główkę obok nicku ;) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
Kwic

a co ma jedno z drugim wspólnego?

ocenił(a) film na 9
torne

Takich jak Wy się nie da przekonać ^^

torne

Zgadzam sie z tornem,film jest nudny i naciągany,taki styl robienia filmów do mnie nie trafia, to karma dla amerykanskich prostaków, którym wpaja sie pojecie "szcześcia"...

torne

Myślę, że argumenty TORNE są słuszne. Na wstępie powiem, że ogólnie film zrobił na mnie nienajgorsze wrażenie- uznałam, że jest dobrze zagrany, wciągający, ciepły, fabuła mimo, że nieco przeżarta nie stała się banalna, a opowieść trzymała się kupy.

Jednak nie mogę się nie zgodzić, że faktycznie- w tym filmie bogactwo stało się synonimem szczęścia. Masz full kasy- życie jest piękne, a ty jesteś szczęśliwy... Najgorsza była dla mnie scena,na początku filmu, w której Chris zauważa, że wszyscy buisnessmeni, którzy przechodzą koło biura maklerskiego są tacy uśmiechnięci. I rzeczywiście- aktorzy nienaturalnie szczerzą się, jakby reklamowali pastę do zębów. Było to bardzo sztuczne, i jak dla mnie, całkowicie mijało się z prawdą.

ocenił(a) film na 9
bezprzyczyna

Czas zatem wreszcie otworzyć oczy!

Pieniądze szczęścia nie dają!! - Ale wydawanie ich - TAK!

1z1000

Och, bzdura! Wydawanie pieniędzy nie daje szczścia. Pieniądze tylko ułatwiają bycie szczęśliwym. Ale ułatwienie szczęścia, a samo szczęście to różnica.

ocenił(a) film na 8
bezprzyczyna

O ile "pieniądze szczęścia nie dają" (choć w ostatnich scenach filmu istotnie przypieczętowana zostaje teza odwrotna) to spójrzmy na drugą stronę medalu - brak pięniedzy oznacza nieszczęścia - niestety nie da się ugotować obiadu ani zapłacić czynszu nie posiadając pieniędzy. Gdybym doprowadził do sytuacji, w której mój syn musiałby spać razem ze mną na podłodze publicznej toalety, znienawidziłbym się za to. Chcąc nie chcąc, wsiadam więc co rano w autobus, jadę do pracy i staram się płynąć z nurtem aby nie opaść na dno. W ten sposób wpisuję się w ten okropny materialistyczny świat. To samo czyni Chris. Zdobycie przez niego upragnionej posady oznaczało nie tyle osiągnięcie szczęścia co koniec dotychczasowych problemów. To, że twórcy filmu postawili znak równoważności między jednym a drugim, to rzeczywiście nadużycie, ale mnie nie zraziło aż tak bardzo. W końcu nie umniejsza to historii samej w sobie.

torne

mowicie ze film jest naciagany i nudny... ale jest oparty na faktach...

marcinb_1988

Hmmmm, świetny argument...

bezprzyczyna

Mi tam się przynajmniej podoba.Taka lekka historia po której człowiekowi lepiej.

jedro_14_2

Co z tego, że film kończy się sukcesem? Jak film ma pozytywny wydźwięk to do bani, najlepiej jakby główny bohater rzucił się z mostu, a syn trafił do sierocińca? Wtedy można byłoby powiedzieć "i tak naprawdę wyglądają te złe USA, żadne tam góry złota, wielkie możliwości, a tak naprawdę system niszczy człowieka itd" i niby przedstawia dopiero jakąś wartość?
Nie jestem fanem USA, ten kraj pod wieloma względami napawa mnie czasem obrzydzeniem i politowaniem, ale szczerze powiedziawszy nie wiem co lepsze: bycie szczęśliwym głąbem czy harować całe życie z poczuciem klęski jak to ma większość Polaków?

Film dla mnie jest świetny, oparty na faktach co oddaje wiarygodność i pokazuje, że jednak można dojść do szczęścia, ale nikt tego za ciebie nie zrobi, że w d**ę można sobie wsadzić "pieniądze szczęścia nie dają", bo to nieprawda. A całość można odnieść nie tylko do USA, ale i do Europy Zachodniej, azjatyckich tygrysów i innych wysoko rozwiniętych krajów.

torne

Według mnie to ze Chris walczy o prace ,a co za tym bezwzglednie idzie o pieniadze to raczej drugie dno filmu. Moim zdaniem na szczególna uwage zasługuje determinacja i niepoddawanie sie czlowieka nawet w najgorszej sytuacji i to jest raczej cos na co nalezy zwrocic uwage.Celem Chrisa nie jest to aby zdobyc prace maklera zeby od tej pory cieszyc sie z pieniedzy, ale to zeby zapewnic synowi to co sobie przysiagl sam jako dziecko a mianowicie szczesliwe dziecinstwo.Film uwazam za bardzo dobry bo tym co jest głownym przesłaniem to raczej zawarta w tytule owa pogoń czyli cały proces dazenia do szczescia wiekszego.Chrisowi raczej na pieniadzach najbardzdiej nie zalezalo bo w przeciwmym razie oddalby dziecko matce.A to ze wiecej szczescie mogl dac synowi majac pieniedze to juz inna para kaloszy