Czytam komentarze i nie mogę uwierzyć, że oglądam ten sam film. Wytrzymałem połowę. Toż to jakiś najgorszy szajs, drętwe aktorstwo, bełkotliwe, prymitywne teksty, zdjęcia silące się na środek Arizony, przeostrzone światło, kurz, brud i klimat wyobcowania. Wygląda to groteskowo. Przez 45 minut nie dowiedziałem się także o co chodzi autorowi. Jakieś dziwne, nienaturalne reakcje, jakieś dykteryjki z życia, jakieś pseudo egzystencjalne bzdety.
Przyznam, że dawno tak się nie rozminąłem z ocenami na filmwebie.