Nie dopingowałem kaszalotowi, miałem go w dupie. Dopingowałem załodze, widząc jaką mają beznadziejną robote, jak łatwo zginąć, jak sie w tamtych czasach żyło zwykłym ludziom.
Uwielbiam filmy o ludziach, np Lektor, o dylematach moralnych, stawiające pytania jakbyś ty sie zachował. Ja wiem, wiem żebym nie dał rady, tysiące kilometrów od domu, od lądu, zdany na los, na pogode, na bliskość śmierci. Ta ostatnia jest jednym z największych doświadczeń w życiu, ona uzależnia. Przykład himalaistów, oni pragną być na granicy życia, chcą dotykać śmierci. Kiedy jesteś blisko śmierci, jesteś blisko Boga, czujesz że widzisz siebie na prawde, jesteś na wyższym poziomie istnienia.
To doświadczenie może spalić, co pokazuje przykład młodego chłopaka, który na starość popadł w alkoholizm nie mogąc zapomnieć o wydarzeniach na oceanie.
Zupełnie inaczej podchodzą do tego kapitan Pallard i pierwszy oficer. Oni są całe życie przygotowywani na takie akcje i często zdają taki egzamin. Młodziak na okręcie nie wiedział na co sie pisze, ale jak wielu wtedy nie miał wyboru. Okręt wielorybniczy wtedy to jak dziś praca na platformie wiertniczej tylko 10 razy gorzej.