Akcja filmu "W strefie wojny" toczy się w przyszłości, w której pilot dronów, Harp (Damson Idris), zostaje wysłany do śmiertelnie niebezpiecznej strefy zmilitaryzowanej. Tam wraz ze swoim przełożonym-androidem, Leo, stara się ustalić lokalizację broni masowej zagłady, zanim wpadnie ona w ręce powstańców.
Słaby jak garażowe porno kręcone kalkulatorem. Popkorn tego nie umili, fabuła nie istnieje, gra aktorska denna. Dla masochistów
Przecież w tym filmie nic się kupy nie trzyma. Wszystko jest naciągane i bez sensu. Film nie trzyma w napięciu. W zasadzie od jednej bitki do drugiej, które i tak nota bene są równie bzdurne jak cały film.
Idealny do popcornu i przeglądania telefonu, tak żeby sobie co kilka minut z ciekawości zerknąć na ekran. Całe szczęście ktoś postanowił w połowie filmu zakręcić denną fabułą ale tak bez przekonania i niestety bez większego sensu.
Niewiele zabrakło, żebym mógł z czystym sumieniem napisać, że ten film jest dobry....
Kiedyś był taki żart. CIA wydało miliony na wyszkolenie super szpiega. Zrzucili go na Syberii. Wmieszał się społeczność. Siedzi z innymi ruskimi i pije bimber. Nagle jeden Ruski mówi do niego "Wania, ty ubrany jak nasz, gadasz jak nasz, pijesz jak nasz, ale ty jakiś taki nie nasz. A dlaczego? Boś ty czarny".