zawsze oglądając adaptacji próz kinga zastanawiam się ile zobaczę Kinga w Kingu.
tu niestety wiele go nie ma, a jest bardzo dużo niepotrzebnych "zawiłości", które nic nie wnoszą, do niczego nie prowadzą , a tylko potwornie obniżają poziom tego filmu, skutecznie odbierając przyjemność jego oglądania...
jasne, że jego zwolennicy będą chórem go bronić wytaczając działa w postaci np. obecność motywów kingowskich(podróż, rzeczy czy miejsca zmieniających ludzi etc), wielości interpretacyjnej (z kościołem katolickim na czele, czy innymi odniesieniami egzystencjalno behawiorystycznymi) a nawet maestrii zdjęć(dodajmy będący efektem całkiem udanych komputerowych zabiegów) etc.
ale niestety wszystko to nie prowadzi jak u kinga w stronę czystej przyjemności w obcowaniu z geniuszem pokazującym prostotę skomplikowanego świata..
szkoda.....