Gra aktorska świetna Więckiewicza, ale brakowało mi ukazania drugiej strony Wałęsy.
Za bardzo pokazany był tylko w dobrym świetle, a jak każdy ma czerń i biel w sobie co powinni
ukazać w filmie.
Druga sprawa, zrobili z niego takiego przywódce, że gdyby nie on to taka sytuacja nie miałaby
miejsca, a z tym się nie zgadzam choć fakt przysłużył się bo tłum potrafił ponieść
W jednym filmie nie wszystko da się ująć, mało czasu i pieniędzy. Wiadomo, że działała grupa/zespół ludzi, a L.W. był twarzą- wytypowanym manewrowym strajku. Może powinien powstać kolejny film i już nie w cyklu, bo to narzuciło pewną konwencję/uproszczenie. Istotne tutaj było, że mówi się o robotniku/robotnikach, a nie inteligencie lub arystokracie.
Jest kilka scen, których się nie spodziewałem w tym filmie (chociażby to, jak Wałęsa przyznaje się, że kapował). A co do "zrobienia z niego przywódcy" - film się nazywa "Wałęsa", "Solidarność", czy "PRL w latach 70-89"? Odpowiedź powinna dać do myślenia...
Tym bardziej skoro film nazywa się "Wałęsa" to powinno się pokazać o nim jak najwięcej, a nie tylko to co dobre i wygodne. Taka półprawda nie wszystkich zadowala. To nie bajka tylko film biograficzny który powinien zobowiązywać, a jak komuś wystarczą 3 sekundy sceny " (chociażby to, jak Wałęsa przyznaje się, że kapował)" to nie mam pytań.
Nie ma to jak dać się nakarmić tym co podają bez spojrzenia w miskę.
To nie jest film biograficzny. To film fabularny NA PODSTAWIE faktów (mniej ich, bądź więcej, ale jednak są). I to JEST bajka. Jakby scenarzysta dodał tam broń laserową i w ogóle powrzucał elfy i inne takie, to miałby do tego prawo, bo scenariusz, to wytwór jego wyobraźni...
No też żałowałem że nie było udokumentowanych wizyt na SB, donosów na znane z nazwiska osoby no i legendarnego już dowiezienia motorówką WOP w rejon stoczni. A tak to wyszedł film nudniejszy od najbardziej nadętej propagandówki rodem ze złotej ery filmów z ZSRR :).
I taka opinia mi się podoba:). Trzeba mieć swoje zdanie i nie dać się zamydlać kolorowymi banieczkami.
Oczywiście. Można brać inne zdania pod uwagę ale trzymać się trzeba swojego, a nie naginać do obcego
Ale myślisz, że jakby były pokazane takie sceny to L.W. by dosiedział do końca filmu? Także ze wtedy by powiedział "ale ja nie byłem aż takim bufonem"?
Skończyło by się procesem, a Wajda wątpię ze dostał by Polski bilet do Oskarów. Nawet wątpię, że film w ogóle by powstał bo sponsorzy by się wycofali po przeczytaniu scenariuszu.
Skoro taka była prawda to Wałęsa powinien przyjąć ją na klatę i przypomnieć sobie z zaciśniętymi zębami oglądając ten film jak było. On pewnie przy scenariuszu łapkę trzymał cały czas.
Do niewygodnych sytuacji zawsze ktoś się doczepi, media chwile trąbić będą i znów cisza przyjdzie.
Tak to mamy szczątkową wiedzę gdzie przyszłe pokolenia ją chwycą jak rybka haczyk, a co z resztą?.