Na "Wałęsie" byłem wczoraj. Zwykle film fabularny oceniam przede wszystkim pod względem artystycznym w przeciwieństwie do filmu dokumentalnego, którego najważniejszą funkcją powinien być tzw. przekaz, czyli oddanie jakiejś mniej lub bardziej obiektywnej prawdy historycznej, społecznej, obyczajowej, itp. Film "Wałęsa" moim zdaniem ma wszystkie najważniejsza walory dobrego filmu fabularnego oraz kina artystycznego - świetne zdjęcia, montaż (rewelacyjne połączenie zdjęć archiwalnych z kadrami nakręconymi współcześnie) odwołujący się do konwencji paradokumentu, muzyka pięknie współgrająca z obrazem, dobry scenariusz i błyskotliwe dialogi, świetna gra Więckiewicza, który po raz kolejny udowodnił, że jest aktorem wszechstronnym i ma doskonały warsztat aktorski. Za te walory oceniam "Wałęsę" na mocną 8 i uważam, że film ma duże szanse na Oskara, bo to dzieło będące ważnym głosem w sprawie wartości uniwersalnych, takich jak wolność, czy odpowiedzialność i jednocześnie kino o wysokiej jakości artystycznej (chociaż amerykańska Akademia Filmowa niestety nie zawsze to docenia). Dyskusję nad faktycznymi zasługami postaci tytułowej zostawiam przyszłym pokoleniom historyków, socjologów i filozofów.
Jednocześnie zastanawia mnie średnia ocena 6,4 dla "Wałęsy" i jednocześnie 7,7 dla takich filmów jak "Grawitacja" - film rewelacyjny od strony wizualnej i efektów dźwiękowych, jednak scenariusz, dialogi i gra aktorska pozostawiają wiele do życzenia. Czy teraz w kinie liczą się głównie "fajerwerki"? Czy "Wałęsa" jest oceniany głównie przez młodzież gimnazjalną, oglądającą ten film w ramach lekcji historii? A może tak niska ocena wynika z ksenofobicznej mentalności sporej części Polaków, uznających swój własny światopogląd za jedynie słuszny, czy raczej jest to wynik braku samodzielnego myślenia spowodowany wieloletnią szkolną, kościelną i medialną indoktrynacją?
Zastanów się następnym razem, zanim coś równie głupiego napiszesz, Piotr_3 właśnie wspomniał o ksenofobicznej mentalności, i Ty Raze do tej części ludzi się zaliczasz, mało tego ,nie oceniaj filmu którego wogóle nie oglądałeś, bo to świadczy o Twoim trollingu!
Ode mnie ,film świetny, mogę się tylko lekko przyczepić do przerysowania w kilku fragmentach gry Więckiewicza, mam wrażenie że czasem za bardzo chciał być Wałęsą do tego stopnia że wyszło mniej naturalnie, ale to tylko niuanse, ogolnie wyszło bardzo dobrze, moja nota 8/10
Zarówno "Grawitację", jak i "Wałęsę" uważam za filmy wartościowe pod względem artystycznym i oba oceniłem na 8, jednak mocne strony obu filmów były zupełnie odmienne - tak jak pisałem w "Grawitacji" doceniłem przede wszystkim stronę czysto wizualną oraz dźwiękową, natomiast "Wałęsa" to film o znacznie bardziej złożonym scenariuszu i sposobie prowadzenia narracji. "Grawitacja" jest przede wszystkim efektownym widowiskiem, natomiast "Wałęsa" to film zmuszający do myślenia i refleksji. Użyłem przykładu "Grawitacji", pomimo tego, że jest to obraz leżący na antypodach filmu Wajdy, żeby uwidocznić moje wnioski dotyczące odbioru filmów przez współczesnych widzów - im więcej "fajerwerków" oddziałujących bezpośrednio na zmysły - tym często wyższa ocena.
Według mnie interpretowanie "Wałęsy" głównie w kategoriach politycznych jest bezcelowe, ponieważ film wyraża jedynie artystyczną prawdę twórcy i zapewne nie jest filmem propagandowym, służącym doraźnym celom. Andrzej Wajda bez wątpienia zdaje sobie sprawę z tego, że "Wałęsa" może być jego ostatnim dziełem. Podobnie jak "Wałęsę", "Grawitację" w pierwszym rzędzie należy zatem odbierać w kategoriach kina artystycznego bez względu na poruszaną tematykę i jest to chyba najbardziej adekwatna i sprawiedliwa miara dla tej klasy kina.
PS: Dziękuję za określenie "chłopcze", chociaż wydaje mi się, że z wieku chłopięcego już dawno wyrosłem. Jednak to miłe uczucie cofnąć się o kilka lat wstecz. Pozdrawiam. :)