Wałęsa mówił z błędami, używał zwrotów i mówił "wieśniackim" językiem. Nie ma tego w filmie pokazane. Aktor stara się naśladować tylko jego akcent i chyba 2 razy w trakcie filmu mówi jakiś z jego zwrotów, a Wałęsa mówił cały czas "potocznym" jezykiem i wymyślał jakieś jego "mądrości" typu "nie o TAKE POLSKJE walczyłem", "plusy dodatnie i plusy ujemne", długo można by wypisywać . Jak on publicznie mówił to jak kabaret to wyglądało, tylko wszyscy przymykali na to oczy, bo mówił w dobrej sprawie.
Wałęsa był strasznie zarozumiały i arogancki. Aktor jest zbyt sympytaczy i miły. Wałęsa był zapatrzony w siebie, mówił na głos, że to on uratował świat, sam pokonał komunizm i "ja żem to, ja żem tamto dokonał".
Film sam w sobie jest dobry, dobrze się go ogląda, jest chyba najsłabszy z trylogii "człowiek z czegoś", chyba za dużo materiału w jednym filmie starali się pokazać, jeszcze dorzucili jego życie rodzinne.