Urodziłem się w 89. Moja świadomość filmowa jeżeli chodzi o Wajdę mogłaby się ograniczać
do Pana Tadeusza, Zemsty, Katynia i Wałęsy. I gdyby tak było to Wajda wylądowałby u mnie
na nisko położonej półce.
Film jest miałki i kanciasty. Przede wszystkim reżyser nie mógł zdecydować się czy chce robić
dobry film fabularny czy edukacyjny. Fabuła jest słabo związana ze sobą. Z jednych sytuacji
nic nie wynika, a czas biegnie i ni stąd ni zowąd zmienia się rzeczywistość. Naiwnością jest
fakt że Breżniew zmarł i wypuścili z tego powodu Wałęse. Z drugiej strony mamy masę zdjęć
historycznych których takie infantylne zastosowanie widziałem w ostatnim dziesięcioleciu tylko
dwukrotnie: w Wałęsie i Katyniu. Ale infantylności jest tu całe mnóstwo. Gdy Wałęsa
przemawia i widać że mu dobrze idzie to scena musi się skończyć dialogiem 'Ten Wałęsa to
umie przemawiać". Reżyserze, umiem wyciągać wnioski po zachowaniach i akcji, może
jeszcze warto dorzucić napisy? Podobnych infantylności było mnóstwo. Przychodzi mi
jeszcze do głowy gdy Wałęsa dostaje list od żony i encyklikę. Już dobitniej się pokazać co dla
niego jest ważne nie dało. Gdzie metarofyka, miejsce na rozgryzanie filmu. Miejscami miałem
wrażenie że oglądam tani film edukacyjny na lekcji WOSu w szkole. Drażni też laurkowatość.
Nie mam nic przeciwko docenieniu Wałęsy ale 2 godziny laurki i próby odpowiedzenia na każdy
zarzut wobec Wałęsy (coś podpisanego) są drażniące.
Reasumując ten film jest słaby słabością reżysera. Broni się muzyką (choć to jest wtórne bo
takie podejście widziałem już i w Milionach Krzystka i Wszystko co kocham) i niesamowitą
obsadą. Wszystkie zarzuty które miałem po tym seansie dotyczą reżyserii i pomysłu na film.
Wajda spieprzył drugi świetny temat po Katyniu. Coś się w nim wypaliło, dziś są już od niego
lepsi. Względem Wałęsy dużo lepiej wypada np. dynamiczne i wciągające 80 milionów (BTW
widzę troche inspiracji tym filmem u Wajdy nawet w obsadzie). Szkoda także że Wajda nie
poszedł w stronę np. W Ciemności Agnieszki Holland. Mam na myśli takie całkowite obdarcie
filmu z kronikarstwa i edukacyjności na rzecz wartkiej wciągającej fabuły.
Coś w tym jest, piopix.
Również wolałbym, żeby to był film fabularny, ale wówczas wzbudzałby jeszcze więcej kontrowersji.
Dla mnie to jest niebywałe że ten film budzi takie emocje.
Pod tym względem bije nawet nową Szumowską, która podjęła temat skrajnie skandaliczny w tym kraju, a premiera zbiegła się idealnie w czasie z ostatnią krytyką KK.
W Wałęsie nie ma nic co powinno budzić takie emocje. Film w mojej ocenie jest słaby, ale litości nie kontrowersyjny.