W całości obejrzałam ten film dopiero "za drugim podejściem" - przy pierwszej próbie już po paru
minutach zaczął irytować. Jest chyba dużo za wcześnie na tego rodzaju opowieści - historia nie
zweryfikowała jeszcze niektórych zdarzeń, jak n. p. - Czy przez mur? Czy może od strony morza?
Szkoda, że Anna Walentynowicz, bohaterka tamtych dni, odgrywa w filmie taką marginalną rolę. Jej
kontakt z Lechem Wałęsą (także z Rodziną Wałęsa) jest przemilczany, a był (swego czasu) bliski -
trzymała nawet do chrztu jedno z Dzieci. Cały film ogląda się, nie wiadomo właściwie dlaczego, z
jakimś dystansem. Jedynym wyjątkiem są sekwencje z archiwalnym materiałem filmowym w
połączeniu z dopełniającą, genialną w tym kontekście, pieśnią Kukiza. Tutaj efekt jest porażający -
wzruszenie "ściska za gardło".