Moralizatorski patos jak w armagedonie, pościg motocyklowy jak w MI, emocje na twarzach jak w pasji Gibsona a poziom naiwniactwa i wnioskowanie skierowane chyba do przysłowiowego "czarnoskórego bezrobotnego Darniera" bez przychodu i majątku, któremu dali dom na kredyt a teraz "zdziwiony" musi sobie zobaczyć w telewizorze kto jest temu winny, że on cierpi nie mając na spłatę raty. Kto go tak załatwił? Oczywiście bank, ci obrzydliwie chciwi i bogaci ludzie, pławiący się w luksusach na widok których ślina cieknie proletariuszom.
Po takich filmach jak Traffic czy Człowiek sukcesu, Douglas potrzebował chyba sporo pieniędzy bo z ambitniejszego kina trudno wyżyć w Ameryce.
"Moralizatorski patos jak w armagedonie, pościg motocyklowy jak w MI, emocje na twarzach jak w pasji Gibsona a poziom naiwniactwa i wnioskowanie skierowane chyba do przysłowiowego "czarnoskórego bezrobotnego Darniera" - zgadzam sie w 100%
mój brat wychodząc w połowie filmu stwierdził, że "koleś pewnie uratuje cały świat przed kryzysem finansowym". a mnie zastanawia, jak film o Wall Street można zakończyć sceną miziania się na schodach