Film raczej mnie rozczarował... Nie był najgorszy ale spodziewałem się zupełnie czegoś innego... Myślałem ze będzie to film o dylematach moralnych. Mógł pokazywać co dzieje się z człowiekiem pod wpływem pieniędzy. Jak stacza się moralnie... Ogólnie takie opowieści mają ogromny potencjał który można wykorzystać wszelako (np. "Adwokat Diabła")...Tym czasem okazał się historia przekrętów giełdowych i... i to wszystko! Usilny dramatyzm o gospodarczym końcu świata nie zdaje egzaminu, relacje między zakochanymi są nijakie, Michael Duglas coś plecie o nawróceniu a tym czasem kradnie córce 100 milionów, a na końcu je oddaje i już jest fajnym dziadkiem... No i dobiła mnie ta szczęśliwa imprezka rodzinna na końcu... JAK W JAKIEJŚ KOMEDII ROMANTYCZNEJ!!! Nie chodzi o to że happy end jest zły, ale BEZ PRZESADY!!! Jednak największą wadą tego filmu jest to że choć miał on być skierowany do szerokiej widowni, to jet w nim za dużo fachowej terminologii. To dobrze że twórcy stawiają na realizm, ale podejrzewam że po za osobami z branży, człowiek nie zajmujący się giełdą nie zrozumiał więcej niż 40% dialogów z filmu. Podsumowując daję 5/10. Plusy za obsadę, grą aktorską na przyzwoitym poziomie i za to że dotrwałem do końca bez zaśnięcia... Minusy za muzykę, dialogi i fabułę. Powyższa wypowiedź jest moją prywatna opinią na temat filmu. Pozostali użytkownicy forum mogą się ze mną zgadzać lub nie:)