Rorschach :) Od razu mi przypadł do gustu. Pod koniec polubiłam nawet Błazna, bo nie był jednak na wskroś zły. :)
Ciężko wybrać, bo każda jest na swój sposób najlepsza. Na podium znaleźli by się na pewno Rorschach, Comedian i Ozymandias.
Rorschach, Ozymandiasz, Dr Manhattan, Komediant nie potrafię wybrać najlepszego. Co do puchacza i czarnej wdowy to jeden z minusów filmu jakoś słabo ukazał Snyder te postacie.
I nikt jeszcze nie skomentował tego, że pisze się bohaterowie, a nie bohaterzy, orle.
Bezapelacyjnie Rorschach, ale bardzo lubię też Nocną Zjawę świetnie zagraną przez Carlę Gugino. Gra tylko mały epizod, ale jest taka kobieca i seksowna.
zdecydowanie rorschach i błazen nigdy nie widziałem równie ponurego i tak naturalnego (gotów prosić o wybaczenie na wet największego wroga kiedy uznał że musi)
co wy tak się zachwycacie tym rorsachem, dupa z niego a nie bohater, złapała go garstka policjantów, to już nawet puchacz solował sobie jakiś gank bez problemów, a ozymandias zwykły człowiek orał puchacza i rorsacha z palcem w dupie
a wiec najlepsza postać to Ozymandiasz, wiadomo przegrał by duela z doktorem bo tamten by tylko pomyślał i Ozy by wyparował no ale kto kogo zrobił w chu.a na koniec?
Rorschach... obok V najciekawsza postać ze świata komiksowych superbohaterów. Postać dość skomplikowana psychologiczne na wskutek wcześniejszych przeżyć i wydarzeń co czyni z niego odludka o opinii schizofrenika, ale co najważniejsze koleś ma swoje zasady i ideały, których twardo się trzyma nawet jeśli przyjdzie mu za nie drogo zapłacić.
Rorschach i Komediant. Dwie najlepsze postacie moim zdaniem, z czego ta pierwsza bardziej przypadła mi do gustu. Wątek Rorschacha w filmie uważam za najlepszy, brak w nim żadnych zbędnych scen i posiada on niezwykły klimat.
Sądzę że w Watchmen jako całości nie ma zbędnych scen, jest to chyba najlepsza adaptacja komiksu.
Do niektórych wątków można by się jeszcze przyczepić. Najbardziej denerwował mnie wątek miłosny w tym filmie. Co do Rorschacha i całej akcji, która dzieje się wokół niego nie mam żadnych zarzutów skąd taka ocena filmu.
Nie wiem dlaczego najwięcej fanów ma Roschach skoro w Watchmenach jest kilka solidnych postaci. Ozymandias- ludzki geniusz, który podejmuje niejednoznaczną moralnie decyzję aby ratować świat, Roschach- brutalny socjopata kierujący się jednak pewnego rodzaju zasadami moralnymi, DR Manhattan- wyobcowana wobec ludzi istota posiadająca nadprzyrodzone moce, która pomimo swej wszechmocy nie chce pomóc bezpośrednio ludzkośći, a kiedy na to się jednak decyduje, zabija milony,Comedian- łachudra, która strzela do cywilów, prawie gwałci matkę Silk Spectre, zabija niewinną kobietę, jednak na starość żałuje zła jakiego dokonał. Przecież cała ta czwórka jest genialna, nie rozumiem więc największych zachwytów nad Roschachem. Nigth Owl i Silk Spectre to najsłabsze postacie w ekranizacji, ale mimo tego dość sympatyczne i nawet ich romans coś w nosi- tęsknotę za dawną działalnością i tym samym powrót do "zabawy" w super-bohaterstwo.
Zgadzam się w 100%, Roschach, Komediant, Dr Manhattan i Ozymagias to mistrzostwo! Ale i tak jakoś najbardziej "zżyłem się" z Rorschakiem i byłem wściekły, że tak skończył. A Sowa to porażka, przez cały film irytuje jego słabość i brak charakteru.
Oczywiście masz rację, Dr M był tylko marionetką Ozymadniasa. Mi chodziło tylko o pewien tragizm postaci Dr. Kiedy Dr decyduje się wreszcie interweniować okazuje się, że nieświadomie pozbawił życia przynajmniej kilku milinów ludzi i nie zrobił tego umyślnie.
Swoją drogą to niezła ironia w Watchemnach, że istota na poziomie bóstwa została sprytem i intelektem pokonana tylko przez człowieka- że Ozymandias był najmądrzejszym człowiekiem na świecie nie zmienia faktu, że powinien być przy Dr M, tym szczebel niżej, a wyszło co innego.
Ozymandiasz to moja ulubiona postać, na drugim dr Manhattan, a na trzecim Rorschach.
Nie będę oryginalny jeśli powiem ze Rorschach, chyba najlepsza postać z komiksów ogólnie. Ozymandiasz też był świetny, ale w filmie było go mało.
Ozymandias. ,)
Rorschach jest fajny i w ogóle, ale to koleś z niesamowitymi problemami. Skrzywiony, paranoiczny, pewnie nawet psychicznie chory. Cenię jego poczucie obowiązku i chęć ukazania prawdy, ale jest granica, poza którą słuszny upór zmienia się w manię i przegięcie. Sympatyczny, biedny bohaterzyna z jajami, który myśli lokalnie i nie potrafi spojrzeć na świat z większej perspektywy.
Ozymandias z kolei miał wizję świata zjednoczonego wspólnym celem. Na początku to miał być wróg w postaci Dr. Manhattana grożący ludzkości ze swojej samotni na Marsie, ale jeślibyście się przyjrzeli tej ostatniej scenie, to byście zauważyli ilość symboli VEIDT na tej panoramie miasta. Oz prawdopodobnie próbował zmonopolizować wszystkie gałęzie przemysłu jedna za drugą, by uczynić świat lepszym. Nieskończona energia dostarczana przez jego generator, brak konkurencji cenowej(i przy tym pewnie bardzo przystępne ceny - nic nie sugeruje jakoby Oz miał zamiar jakoś dymać ludzkość) i wszelkie sposoby na zapobieganie niezadowoleniu ludzi na świecie prędzej czy później zrobiłyby z niego mniej lub bardziej oficjalnego przywódcę ludzkości.
Wiem, wiem, pewnie idealizuję go, ale wolę bohatera, który potrafi logicznie(a mimo to po ludzku) podjąć się czegoś, na co inni zwyczajnie nie mieli jaj. Powiedzmy sobie szczerze - Rorschach nic by nie osiągnął. Zupełnie nic. Udupiłby kilku bandziorów, zabił paru gwałcicieli/morderców, fajnie. Ale to nie wpływa w żaden sposób na resztę świata.. MOŻE poprawiłaby się sytuacja w tym jednym mieście, ale nie w stanie, a co dopiero w reszcie Stanów Zjednoczonych albo na świecie? Adrian miał dużo większą wizję i możliwości. Im większą kontrolę przejmował nad światem, tym więcej by mógł dla niego zrobić. Większe fundusze przeznaczyć na opiekę zdrowotną, więcej kasy wydać na odpowiednio przeszkoloną i wyposażoną kadrę policyjną.
Żaden z bohaterów nie miał ani aspiracji ani możliwości dorównujących Ozymandiasowi. Poza Manhattanem, ale on był niemal zupełnie odcięty od świata i nawet on poparł działania Oza. A Rorschach prawdopodobnie wszystko zniszczył zostawiając swój dziennik w korespondencji brukowca.
Szkoda, że akurat plamkotwarzy trafia bardziej w polskie upodobania względem zbędnej, bezmyślnej martyrologii. ,)
Rorschach. Gość w ogóle powinien mieć własny film. Oczywiście z Jackiem Earlem Haley w roli głównej.