To jeden z najbardziej "cielesnych" filmów w historii argentyńskiej kinematografii, w którym warstwę wizualną Chen wraz z ekipą dopracowała do perfekcji. Ukazując obrazy chwilami graniczące z abstrakcją, Chen ukazuje ciała dwóch pływaków - głównych bohaterów, jako mechaniczne masy zaprogramowane, po to by dokładnie powtarzać ruchy.
To właśnie zdanie przyciągnęło mnie do obejrzenia filmu i jakie było moje osłupienie, gdy okazało się, że polega ta cielesność na wyeksponowaniu ciała pływaków.
Niemniej jednak mimo takiej niespodzianki, film obejrzałem z wielką uwagą i myślę, wart jest poświęconego mu czasu. Jest wręcz pozycją obowiązkową dla ludzi...