Właśnie, to jest śliczny i wspaniały film. Pełen ciepła i uczucia. Historia jest ciekawa, interesujące wątki drugoplanowe, zręcznie pokazany klamrowy charakter tej opowieści. No i świetna gra aktorów. Tobey Maguire gra coraz bardziej jak Tom Hanks, a Michael Caine zasłużenie otrzymał Oscara. Mogliby go też dostać wszyscy czarni aktorzy. Nawet epizodyczna rólka dziewczyny z sierocińca jest zagrana genialnie - kilka spojrzeń, zaledwie parę słow, ale za to jak... Muzyka wspaniale buduje klimat, jest podobna do tej z Forresta Gumpa. Nie ma w filmie żadnej łopatologii, wręcz przeciwnie, wiele wątków jest niedopowiedzianych i jakby zawieszonych. Nikt nie usprawiedliwia głównego bohatera, najwyżej czasami on sam, bo po prostu jest zagubiony i nie zawsze znajduje odpowiednie wyjście z sytuacji. Reżyser tym filmem nie wykrzykuje problemu aborcji, sierot, adopcji itp, tylko spokojnie i z sercem to wszystko opowiada. A teraz chyba jeśli w filmie nie krzyczą, to on jakoś do ludzi nie dociera...(10)
[9 kwietnia 2000, "Polonia", Łódź]