Ogólnie film nie jest tak dobry jak "The Story of Ricky" czy "The Seventh Curse", ale ma swoje dobre strony. Długa scena walki kota z psem powinna przejść do historii kina klasy B. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem! Motyw zmiennokształtnego potwora a'la "The Thing" został wykorzystany w niewielkim stopniu, a same właściwości potwora rodzą tyle dziur w scenariuszu, że trzeba film oglądać z dużym przymrużeniem oka (ewentualnie odbierać na zasadzie koszmarnego snu - jak np. "The Beyond"). Nie podobał mi się też pomysł na przybyszów z kosmosu. Mimo wszystko, oglądało mi się to dobrze. Jest tu też trochę krwawych smaczków (choć bez ekstremy, jak w "The Story of Ricky"), które zawsze umilą seans.