PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10978}

Werdykt

The Verdict
7,5 6 448
ocen
7,5 10 1 6448
7,1 7
ocen krytyków
Werdykt
powrót do forum filmu Werdykt

Witam!

Mam mieszane uczucia co do tego filmu... ale może od początku. Jeśli chodzi o całokształt to film się zdecydowanie broni: ja go odbieram jako wręcz POCHWAŁA idei ławy przysięgłych - która tak bezlitośnie została skrytykowana w 12 gniewnych ludziach. Tutaj ławnicy nie patrzyli na PRAWO: które np. mówiło aby wymazać z pamięci przysięgłych wystąpienie kluczowego świadka - pielęgniarki, z powodu formalności i niezgodności z prawem. Te wystąpienie miało przecież decydujący wpływ na ławników, podobała mi się również końcowa mowa obrońcy pokrzywdzonej: taka zupełnie pozbawiona agresji, niezwykle pokorna, trafiająca do serca i odwołująca się do niej. Cieszę się, że Lamet też widział zalety ławy przysięgłych: to że nie patrzą oni na formalności a patrzą w serce, tego przemówienia pielęgniarki nie dało się łatwo wymazać z pamięci jak sugerował sędzia.

Geniusz Lameta polega na tym, że oni nie krytykuje TOTALNIE idei ławy przysięgłych (jak to było w 12'tu) ale też dostrzega zalety tego pomysłu osądzania ludzi. Tak jak by mówił nam: nie należy szukać prostych rozwiązań, być może właśnie do takich spraw jak poruszana w Werdykcie ławnicy są jak najbardziej potrzebni, do spraw o zabójstwo - już mniej przydatni itp.

Dziękuje Lametowi za ten film. Moje mieszane uczucia dotyczą "akcji" filmu: jest ona powolna, nie trzyma w napięciu, Newman wg mnie nie grał rewelacyjnie ale też nie drażnił jakoś mocno (mimo że ogólnie za tym aktorem nie przepadam). 12 gniewnych o wiele bardziej wciąga, trzyma w napięciu itd. tego też mi brakowało w tym filmie.

Końcówka filmu (z dzwoniącym telefonem) istny majstersztyk. - każdy sam może sobie dopisać zakończenie. Ja dopisałem: telefon nie zostaje odebrany, bo dla obrońcy ważne było to aby jego działalność miała SENS, a jego kochanka chciała życia BEZ SENSU, bez zasad, zachowywała się jak ZWIERZE, czyli kierowała się oportunizmem w życiu. Tych dwóch wewnętrznych światów nie da się połączyć uczuciem: to by długo nie przetrwało. Być ona chciała się zmienić: nie odbierajmy jej tego, miała wyrzuty sumienia, tak ja to odbieram, jednak już za późno było na wskrzeszenie związku: być może dzięki reakcji obrońcy (nie odebrał telefonu) nauczy się że pewne swoje haniebne postępowanie ma swoje NIEODWRACALNE konsekwencje, że pewnych sytuacji nie można "od tak" wymazać z pamięci, że nie należy bawić się życiem kosztem innych itd.

ocenił(a) film na 9
kyle_reese

Witaj,

Na początku chciałbym napisać, iż zgadzam się prawie w całości z Twoją opinią na temat tego filmu.

Dokładnie tak samo odbieram sposób przedstawienia ławy przysięgłych przez Lumeta. Wydaje mi się, że jest ona w pewnej części lepsza od idei prawa kontynentalnego, która zakłada ocenę dowodów przez skład sędziowski, z wielu powodów "ograniczony" literą prawa. Poza tym popieram Twoje zdanie na temat zachowania ławy przysięgłych. Jestem pewny, że przysięgli często nie zwracają uwagi na zalecenia sędziego. Są one faktycznie zgodnie z prawem, ale często trzeba sobie zadać pytanie, czy są one zgodne z naszym sumieniem, naszym postrzeganiem świata, naszą wizją sprawiedliwości, zasadami, którymi kierujemy się w życiu? Dlatego też, nie tylko z tego względu, podoba mi się koncepcja ławy przysięgłych, tak mocno zakorzeniona w systemie prawa common law, charakterystycznego dla Stanów Zjednoczonych czy też Anglii.

Natomiast nie zgadzam się w części z Twoją oceną zachowania Laury w kwestii jej domniemanej chęci zmiany samej siebie. Motywy, jakimi kierowała się ona, przekazując najważniejsze informacje przeciwnikom, pozostały niezmienne, nawet pomimo odbycia rozmowy między nią, a Mickeyem, która odbyła się w pubie. Mickey opowiedział Laurze historię życia Franka. Wyjawił przed nią kulisy jego odejścia z kancelarii. Powodem był fakt, iż wspólnicy, chcąc za wszelką cenę wygrać sprawę, posunęli się do nieczystego zagrania - przekupili jednego z przysięgłych. Dlatego też, moim zdaniem, Laura, mając w pamięci tę rozmowę, powinna była zakończyć znajomość z Frankiem od razu po otrzymaniu propozycji przejścia na "ciemną stronę mocy". Nie zmienia mojego zdania fakt, iż chciała ona za wszelką cenę wrócić do zawodu prawniczego. Wartości, które nadały po wielu latach stagnacji sens życiu Franka, zostały niejako zepchnięte na bok przez jej zachowanie. W związku z tym nie powinna była ona nawet dzwonić do Franka po zakończeniu sprawy. Wykonując ten ruch, ujawniła swoją słabość.

Poza tym zgadzam się w całości z Twoją interpretacją ostatniej sceny. W ciekawostkach dotyczących filmu przeczytałem, iż była rozważana opcja jego zakończenia w momencie, gdy Frank wychodzi z sądu. Cieszę się bardzo, że porzucono ten pomysł. Bez tej sceny film bardzo wiele by stracił, stałby się po części jednym z wielu wytworów hollywoodzkiej fabryki snów, jednym z tych, które "musiały" zakończyć się szczęśliwie. Scena ta nadaje filmowi gorzkiego posmaku, sprawia, że film "siedzi" w nas jeszcze długo po jego zakończeniu. Udziela nam niejako odpowiedzi na pytania - jak postępować w życiu, i co nas spotka, gdy sprzeniewierzymy się swojej wizji świata sprawiedliwego, wolnego od kłamstwa i obłudy?

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
kyle_reese

(SPOILER)

Sidney Lumet dopisuje prolog do „12 gniewnych ludzi”.

Choć tu zaskoczenie - stał się antagonistą, swego wcześniejszego arcydzieła. Ten, który kiedyś oskarżył system, który piętnował sprawiedliwość kreowaną przez jednostkę, w której rekach spoczywa los pojedynczego człowieka, dziś upatruje w nim szansę na sprawiedliwość, która nie ma szans wobec korporacji „trzymającej władzę”, w środowisku prawniczym.

Dodatkowy plus za wspaniałe i bardzo smutne zakończenie – ten, który pływał po dnie, który sam dążył do odkupienia win i gotów był na poświęcenie, nie potrafi zdobyć się na to samo. Nie potrafił w ostatecznym rozrachunku przebaczyć. Do tej pory zastanawia mnie dlaczego?

Kolejny świetny film mistrza Lumeta !!

PS. Stary, pisz jego nazwisko poprawnie, bo mnie nosi, grrrr :)

ocenił(a) film na 7
Grifter

Jasne: L u m e t (strasznie mi głupio, że tak przekręcam i zjadam litery), ale na swoją obronę dodam, że niedawno na blogu pisałeś "chrzanić literówki";).

Mnie nosi, to że nie można edytować postów swoich...aby poprawić ewidentne przeoczenia, nawet w tytule mam "ludzi" zamiast "ludziach".

Co do zakończenia - hmmm ja muszę to jeszcze raz obejrzeć. Ciekawe jak sam reżyser interpretuje te zakończenie, może ktoś spotkał się z jego wypowiedzią na ten temat?

użytkownik usunięty
kyle_reese

Odwrotna? moim zdaniem to raczej rozwiniecie tematu. wlsciwie o lawnika jet tutaj bardzo malo. jednak w obydwu przypadkach bohaterowie ida pod prad i przeciwstawiaja sie sytemowi. w "12 gniewnych ludziach" bohaterowie rowniez nie oparli swoich wyodow na prawie, ale na spekulacjach. czy to byla krytyka systemu? moze w pewnym sensie. mimo ze jest to fikacja ktora w prawdziwym sadzie miejsca by nie miala, to jednak pokazuje sile jaka daje współodpowiedzialność spoleczenstwa za wyrok. poniewaz latwo jest wydawac wyroki jesli nie jest sia za nie odpowiedzialnym i nie maja one zadnej mocy. "Żaden kraj nie może być dobrze rządzony, dopóki wszyscy jego obywatele nie będą pamiętać, że oni są strażnikami prawa." jak to pisal M. Twain
natomiast w "Werdykcie" nie wiemy nic o obradach lawy przysieglych, bo tutaj oni nie sa bohaterami. w sumie ciezko jest jednoznacznie wskazac motywy Galvina. czy szukal sprawiedliwosci? czy widzial szanse dla siebie na nowy poczatek? albo probowal sie odegrac? pewnie wszystkie te po trochu. wlsnie dlatego Newman zagral bardzo dobrze, jego postac ma ciagle watpliwosic i widac ze brak jej pewnosci siebie. w konsekwencji wygral sprawe, ale to nie znaczy, ze cos zmienil. odzyskal szacunke do siebie, ale wiery w ludzi i sytem nie. dlatego jego zwycienstwo nie jest calkowite, podobie jak lawnikow w "12 giewnych ludziach" ktorzy wiedza, ze w nastepnej istancji, inni lawnicy wydadza wyrok skazujacy albo proces zostanie uniewazniony. podsumowujac w obu przypadach mozna by zacytowac H. D. Thoreau: "Należy kultywować szacunek dla sprawiedliwości, a nie dla prawa."
co do tego, ze kazdy moze sobie dopisac cos do sceny koncowej to jestem raczje przeciwny takim zabawa. lepiej jak zostaje kompozycja otwarta. po co na sile szukac odpowiedzi w spekulacajach? dla mnie o wiele ciekawsze jest czy zadzwonilaby do niego gdby przegral proces. swoja droga sama konstrukcja jest niejednoznaczna, bo skad Galvin mogl wiedziec, ze dzwoni Laura? domyslal sie ale pewnosci nie mogl miec.

ocenił(a) film na 7

Nie przekonałeś mnie. To, że przez większą część filmu nic nie ma o ławnikach o niczym nie świadczy. Ważne jest jaką DECYZJE podejmują i jaką to ma wymowę w filmie. Nie zawsze coś trzeba powtarzać dziesiątki razy przez głównych bohaterów, aby uznać to za ważne. Sulinar_2 - trochę elastyczności.

użytkownik usunięty
kyle_reese

nie mialem zamiaru przekonywac.
w "werdykcie" lawa przysieglych to sprawa marginalna, a w "12 gniewnych lduziach" nie widze tak strasznej krytki jak Ty.
jaka ma wymowe w filmie decyzja przyznania odszkodowania? raczje pokazuje ze system jest niedoskonaly, bo oparty na niedoskonalych ludziach. jesli lawnicy moge oprzec swoja decyzje na spekulacjach i wystarczy ze zdobedziesz publicznosc, to jakie prawo oni tworza? wymowe ma to taka, ze sprawiedliwosc nie zawsze jest slepa. dla mnie cala sprawa z lawa przysieglych nie jest najwazniejsza. Galvin probowal cos udowodnic, chyba bardziej na sprawiedliowsi zalezalo mu na tym, zeby udowodnic, ze jego obraz siwata jest prawdziwy. jednka werdykt lawy przysieglych dal mu wiecej watpliwosci niz odpowiedzi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones