Moim zdaniem tytuł wybrany (ponownie) przez Smarzowskiego ma jakiś cel/kontekst, ale
o tym przekonamy się oglądając film. Jednak jak to bywa w kinie/teatrze/literaturze każdy odbiera to co widzi czy czyta na swój sposób. Jest to kwestia wrażliwości, inteligencji, etc. Jednakże bardziej niż samym filmem zaniepokojona jestem komentarzami. Nadal (jeszcze) każdy ma prawo do własnego zdania, opinii i powiedzenia o tym, ale nikt chyba nie jest gotowy na to iż ktoś może mieć inne zdanie od niego. I wtedy dopiero zaczyna się "zabawa". Obecnie większość ludzi mówi głośno: "Jestem tolerancyjny! Jestem tolerancyjny, ale..." Jak ktoś mądry kiedyś powiedział, wszystko co powiedziane przed "ale" nie liczy się. Według mnie współcześni ludzie mają problem z życiem, ale nie własnym, a życiem innych. Każdy wolny człowiek powinien żyć w zgodzie ze sobą, swoim sumieniem, wychowaniem czy religią, ale nikt nigdy nie powinien nikomu niczego narzucać, ani uważać, że on wie lepiej więc ty żyj tak jak on. Podobnie jest z filmami Smarzowskiego, pokazuje to co sam widzi, jakim to widzi
i tak jak każdy ma do tego pełne prawo. Często jego filmy mają w sobie elementy, które są przerysowane, jednak jest to specjalnie zrobiony zabieg, aby zwrócić na coś większą uwagę widza. Osobiście jestem ciekawa jego filmu, mimo tego, że zawsze wybiera swoich zaufanych aktorów co niektórym może się nie podobać. Jednak ciężko byłoby powierzyć trudną rolę komuś, kto mógłby nie podołać ;)