Trochę wychodzi z tego moralitet, ale cudownie wyreżyserowany z wyrwą, chęcią, warsztatem. Smarzowski ucieka do świetnych zabiegów montażowych, robi się ładny przeplot, genialnie jest wyreżyserowana cisza. Przypomina to wręcz wesele Wyspiańskiego. Jednak temat przerasta filmową historię i czarno białych bohaterów. Wydaję się jakby był to film nakręcony pod wpływem pojedynczego, ale silnego impulsu.