Obejrzałem nowe WESELE Wojtka Smarzowskiego. Jako spory fan tego reżysera, przy bardzo rozbieżnych recenzjach dostępnych w sieci, pośpieszyłem do kina.
I co? Na sali pełen przekrój społeczeństwa. Dużo ludzi mimo wczesnej pory. Spora grupa zapewne spodziewa się komedii, ale do rzeczy.
Film jest intensywnym, nieprzyjemnym dla ciała przeżyciem.
Gęsty montaż z kamery filmowej, przemysłowej oraz ten realizowany przez kamerzystów ślubnych mieszany jest z retrospekcjami z lat 40tych.
Smarzowski wykorzystuje każdy kadr, scenę (zarówno w dialogach jak i scenografii) do tego aby skomunikować się nawet z nieooglądanym widzem, który przy zbyt nowatorskiej, bądź artystycznej wizji mógłby zagubić się w gąszczu symboli, znaczeń, historii etc. W Weselu to jednak się nie dzieje. Film jest wręcz wymierzony co do milimetra. Nie znajdziemy tu wypełniaczy i dłużyzn. Każda scena ma widza uderzyć szpadlem w łeb. Masa detali, które cały czas naprowadzają nas na właściwy trop wskazując kierunek i analogie. Definiują nam przy pomocy historii, w jakim momencie się znajdujemy.
Jest w tym obrazie masa klisz, uproszczeń i nawet trochę kiczu, które pomagają skomunikować się z jak najszerszymi warstwami społeczeństwa.
Komunikacja masowa to chyba jeden z głównych celów jaki przyświecał Smarzowskiemu podczas kręcenia tego filmu. Patrząc po reakcjach w sali kinowej, ten zabieg twórcy się udał. Panowała atmosfera sprawiająca wrażenie jakby każdy oglądał ten obraz na wdechu, w oczekiwaniu na to, kiedy wreszcie się skończy. Czasem, w luźniejszych scenach, pojawiały się nieliczne śmiechy publiczności. Sceny te zaplanowane były zapewne po to, by na krótką chwilę dać widzowi odetchnąć.
Smarzowski nieustannie kreśli analogie dotyczące współczesnej Polski i tej przedpogromowej z lat 40tych. Obawia się, że znów możemy doświadczyć strasznych rzeczy. Próbuje obudzić Polaków.
Za to mu chwała i szacunek. Za to, że zabrał głos w tak ważnej chwili na tak istotny, a często pomijany temat, który niedługo zdzieli nas szpadlem w łeb. Przy naszej bierności.
To tak w skrócie.
Stop faszyzmowi, ksenofobii, rasizmowi, homofobii i hipokryzji.
Zapomniałeś dodać "Stop antysemityzmowi" - w końcu to obecnie najmodniejsze hasło.
"Panowała atmosfera sprawiająca wrażenie jakby każdy oglądał ten obraz na wdechu, w oczekiwaniu na to, kiedy wreszcie się skończy."
To jedyne zdanie z twojego komentarza z którym mogę się zgodzić w 100%
A ja Smarzowski chce zasłużyć wreszcie na chwałę i szacunek, to niech nakręci jakiś film o Palestynie, albo o BLM...
Będzie film?
Podczas częściowej ewakuacji/likwidacji "Małego KL Auschwitz" dla Polskich Dzieci w lipcu 1944r. Niemcom z "KRIPO" pomagało ok.180 funkcjonariuszy "Jüdischer Ordnungsdienst" z "Litzmannstadt Ghetto". Największą przeszkodą w przemycie żywności do "Litzmannstadt Ghetto" była duża sieć żydowskich agentów "KRIPO" i "Gestapo".Ich działalność spowodowała śmierć wielu Żydów i pomagających im Polaków.
Źródło: https://www.techpedia.pl/index.php?str=tp&no=36809