PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=698847}
8,1 309 342
oceny
8,1 10 1 309342
7,5 50
ocen krytyków
Whiplash
powrót do forum filmu Whiplash

„Whiplash” obejrzałam skuszona wysokimi ocenami i pochlebnymi recenzjami, które przed seansem mnie ekscytowały, a po seansie mnie przerażają!!!
To, że film był dla mnie wielkim rozczarowaniem, jestem jeszcze w stanie sobie wytłumaczyć. Jednakże fakt, że jest on tak przez wszystkich gloryfikowany - beyond me!
Postanowiłam więc przeczytać kilka recenzji, by dotrzeć do informacji, które być może mi umknęły…
Lecz wtedy załamałam się jeszcze bardziej… Bo w tym „Arcydziele” nie ma jednak zupełnie NIC godnego uwagi.

Ludzie są przekonania, że film jest o dążeniu chłopaka do perfekcji za wszelką cenę, by urzeczywistnić swoje marzenia. W filmie „good job” to synonim „good enough”, a to w rzeczy samej (wg autora) jest antonimem sukcesu. Dlatego trzeba sięgać wyżej i dalej, by osiągnąć maksimum swoich możliwości i spełnić swoje marzenia.
I choć widzom wydaje się, że takie jest przesłanie filmu, sama „fabuła” pokazuje coś zupełnie innego.
Choć Andrew marzy o byciu sławnym perkusistą, to dla niego liczy się, by być wystarczająco dobrym w oczach Fletchera i grać w zespole szkolnym. Jego ambicje nie wychodzą poza te ramy. Gdy po incydencie z atakiem na Fletchera, zostaje on wydalony ze szkoły, Andrew nie pokazuje wytrwałości w dążeniu do celu za wszelką cenę. Wręcz przeciwnie- wyrzuca wszystko, co dotyczyło jego marzeń, a „ukochaną" perkusję zamyka na klucz. Zatem zwyczajnie się poddaje. Choć mógłby próbować grać gdzieś w pubach, wciąż się rozwijać, szukać edukacji w innych szkołach. Ale nie- Andrew wybiera porażkę. Dopiero przypadkowe spotkanie ze swoim byłym nauczycielem prowadzi go do „kolejnej szansy”, która początkowo okazje się okrutną zemstą Fletchera na Andrew, a kończy „A-Co-Mi-Tam-I-Tak-Już-Nie-Mam-Nic-Do-Stracenia” występem solowym głównego bohatera.

Postać Andrew jest bardzo jednopłaszczyznowa i nie ma w niej nic wychodzącego poza typowe schematy osoby przejawiającej chociażby namiastkę ambicji w życiu. Jest zwykłym, prostym chłopakiem, który ma swoje pasje. Lecz żenujące są recenzje, które opisują go jako „niepoddającego się młodzieńca, który musi dokonać wyboru między miłością do dziewczyny na obsesyjną ambicją”. Nie wiem gdzie ktoś się tam dopatrzył miłości, bo w wersji, która ja widziałam, była zaledwie namiastka jakiegoś płytkiego młodzieńczego zauroczenia, które skończyło się zanim się jeszcze miało okazję zacząć! W ogóle to zastanawiam się po co został wprowadzony wątek tej dziewczyny, który absolutnie nic nie wprowadza do tej historii. Ich relacje zostały spłycone do totalnego minimum.

Z kolei postać Fletchera jest jakąś mentalną żenadą. Przez cały film psychicznie molestuje swoich uczniów pod pretekstem zachowania swojej „nieskazitelnej” reputacji w gronie zwolenników jazzu. Jednakże w punkcie kulminacyjnym filmu dobrowolnie wystawia ową reputację na pośmiewisko, (oszukuje Adrew co do repertuaru zespołu), kierując się przy tym tylko i wyłącznie osobistą zemstą na swoim byłym podopiecznym… Czyli cała jego charakterystyka postaci legnie w gruzach w finale filmu, podczas którego zupełnie przeczy temu, czym się motywował molestując wszystkich dookoła.
Drugim motorem jego poczynań była misja osobistego odnalezienia kolejnego Charlie Parkera, która wydawać by się mogła celem jego nędznego życia. Dlatego nie ma nic przeciwko uciekania się to totalnego reżimu podczas swojego nauczania. Dla niego „good job” jest synonimem porażki i tym samym próbuje zarazić innych. Nie interesuje go, że podczas tych praktyk podetnie setki skrzydeł przyszłych potencjalnych geniuszy. Dla niego ważny jest jedynie własny sukces - odkrycie prawdziwej perły muzycznej. Jego techniki prania mózgu kończą się jednym samobójstwem (byłego ucznia, który nie mógł sobie poradzić z życiem po zakończeniu edukacji u boku Fletchera) oraz nieszczęsnym wypadkiem samochodowym głównego bohatera, który o włos uniknął prawdziwej tragedii. (Szokiem jest również moment, kiedy Andrew wchodzi na scenę cały we krwi i nikt nawet się tym nie zainteresowa!!!- w jakim świecie tak wygląda rzeczywistość???!!!!)

Cała ta opowieść przypomina mi historię Billa Cosbiego i jego molestowanych seksualnie ofiar. One też zostały oddane w ręce psychicznie chorego świra, by w zamian dostać szansę na sukces… (!)
Ale chyba nikt się nie zgodzi z ceną jaka musiała być zapłacona za ową szansę.. Sięganie po marzenia ma swoje granice, ale także i alternatywy. „Whiplash” nie pokazuje ani jednego ani drugiego.

Dlatego zastanawia mnie fenomen tego filmu. Myślę i myślę.. zadając sobie pytanie: „skąd ta cała aprobata i zafascynowanie filmem?”. Skąd te wszystkie nominacje i nagrody???! Ja jedynie widzę amatorskie kino zrobione w 19 dni. Kiepski montaż, kiepskie zdjęcia, płytka charakterystyka postaci, zero oryginalnych i kreatywnych aspektów. Całokształt przypomina to, o czym jest film- próby i przygotowania do czegoś. Jednakże mam wrażenie, że na tym się kończy. Że reżyser zapomniał nagrać film i zostały jedynie posklejane jakieś sceny z prób, które są dosłownie pasmem wypocin, krwi i łez. Inne wątki są wprowadzone do filmu, ale nie mają żadnego celu i znaczenia (rodzina Andrew, jego dziewczyna). Efektem jest amatorski patchwork pełen dziur i mankamentów.

Dlatego wciąż sobie zadaję pytanie: „skąd ten fenomen na całym świecie? Co inni widzą w tym filmie, czego ja nie dostrzegam?”.
I wtedy przyświeca mi jedna myśl: to czasy dzisiejszego pokolenia i jej mentalna papka. Ludzie zapomnieli już, co to znaczy mieć ambicje i dążyć do celu. Nie mają hartu ducha, który by ich motywował do działania. Boją się wykraczać poza ramy społeczne, bo nie daj Boże, wystawią się na pośmiewisko facebookowych przyjaciół i ich idealnie zmanipulowana rzeczywistość legnie w gruzach. Inna opcją jest po prostu akceptacja tego, co się ma, choć w głębi serca marzy się o czymś więcej. Jednak strach przed poniesieniem klęski powoduje brak decyzji do podjęcia ryzyka.

Niemniej jednak, film ten na mnie nie działa motywująco czy też mobilizująco. Sięganie po marzenia jest piękne i często wymaga odwagi. Ale ma też swoje granice. Czasami obieramy jedną drogę, by dotrzeć do obranego przez nas celu, lecz dochodzimy do przepaści. Wówczas nie skaczemy w przepaść (tak jak to pokazuje film) tylko zawracamy i szukamy innego drogi, która doprowadzi nas do tego samego celu! Cel może być jeden, ale alternatywy jego osiągnięcia są niezliczone!!! Ważne by się nie poddawać! A główny bohater „Whiplash” poddał się po tym, jak sam pozwolił się zepchnąć w przepaść. Powodem jego ostatecznego sukcesu nie jest determinacja, a zwykły przypadek. Gdyby nie spotkał ponownie swojego nauczyciela, któremu przyświecała żądza zemsty, Andrew pewnie do tej pory sprzedawałby kanapki...

ocenił(a) film na 10
AnyaBudde

Wiem, że interpretacje mogą się różnić ale nie mieści mi się w głowie jak można było nie zrozumieć filmu aż tak bardzo...

ocenił(a) film na 8
AnyaBudde

Metody Fletchera byly oczywiscie beznadziejne i mogly podciac skrzydla wielu potencjalnym geniuszom, ale on wierzyl ze to jest jedyna metoda zeby odkryc tego jednego na milion. Nie wierzyl ze ktos kto sie podda, bedzie w stanie osiagnac absolutny szczyt a gnebienie uwazal za jedyna metode do skrajnej motywacji do poprawy umiejetnosci. Nie reputacja byla jego najwieksza motywacja, a wlasnie odkrycie tego jedynego geniusza. Widac to dobrze po ostatniej scenie, w ktorej glowny bohater z solidnego rzemieslnika okazuje sie wybitną jednostką. Fletcher ze zdenerwowanego i skompromitowanego w oczach publicznosci czlowieka, zmienia sie w spelnionego i prawdziwie zachwyconego nauczyciela, ktory znalazl to czego szukal cale zycie. Z usmiechem na twarzy podchodzi do glownego aktora i pomaga mu w solowce. Jego reputacja i tak zostala w czesci zniszczona przez wyrzucenie ze szkoly. Zemsta w tej sytuacji byla dla niego zupelnie czyms naturalnym, bo to wsrod mlodych ludzi widzial wieksza szanse na znalezienie wybitnej jednostki, a te szanse, jak sie wtedy wydawalo, mu odebrano. To ze Andrew dzisiaj sprzedawalby kanapki gdyby przypadkowo nie spotkal Fletchera, stanowi tez raczej o sile przekazu tego filmu a nie odwrotnie. Andrew jak niczego innego chcial uznania wlasnie jego. Dlatego sie poddal, kiedy wyrzucono go ze szkoly. Moze to miec zwiazek z tym co zreszta sam Fletcher powiedzial, ze jego matka opuscila ojca bo okazal sie miernym pisarzem. Andrew mogl bac sie powtorzenia historii swojego ojca, a Fletcher byl dla niego zwierciadlem w ktorym widzial swoją matke. kompensował potrzebe uznania matki, uznaniem Fletchera i na tym mu najbardziej zalezalo. Obaj znalezli to czego szukali w ostatniej scenie filmu. Oczywiscie podczas ogladania go mialem mnostwo negatywnych emocji i nie chcialem patrzec na zachowanie Fletchera, ale nie kazdy film jest tworzony po to zeby bylo tylko milo i przyjemnie.

ocenił(a) film na 10
fmasny99

Nigdy nie uprawiałeś widoczenie żadnej dyscypliny i nie spotkałeś pawdziwej gwiazdy muzycznej. Wszyscy oni charakteryzują się swoistym...faszystowskim EGO.

ocenił(a) film na 10
AnyaBudde

UWAGA, rozhisteryzowane feministki bez chłopów z kotem u boku opisują filmy xD

ocenił(a) film na 9
AnyaBudde

Nie zrozumiałaś tego filmu, wcale... Jesteś wściekła na to co się wydarzyło w filmie, serio?

ocenił(a) film na 10
AnyaBudde

"podetnie setki skrzydeł przyszłych potencjalnych geniuszy" ale brednie. masz to lopatologicznie wytlumaczone w samym filmie, ktory ponoc ogladales. powinni lemingom robic osobne napisy dodatkowe do filmu aby objasnialy im co w zasadzie ogladaja bo pozniej takie platki sniegu wpadaja na forum z trzaskiem doop.

AnyaBudde

Przeoczasz kluczowy fakt: Toksyczne (być może i nawet homoseksualne) współuzaleznienie oprawcy i ofiary, które to zasadniczo nakręca tę spiralę zdarzeń. Zwróć też uwagę na dyskusję przy kolacji, kiedy to prymitywne mięśniaki od futbolu amerykańskiego gnoją tego chłopaka w obecności jego ojca nauczyciela (w USA nauczyciel jest synonimem nieudacznika) rujnując samoocenę ich obu. Złóż te puzzle razem i być może wtedy dostrzeżesz fenomen filmu. I dlaczego zakładasz, że Fletcher i Andrew są miłośnikami MUZYKI jako takiej? Nic podobnego

ocenił(a) film na 5
AnyaBudde

Ja wiem, że to 9 lat i może nawet nie ma cię na fw już, niemniej chciałem jednak uścisnąć ci dłoń. Obejrzałem dopiero niedawno ten produkt z kategorii kultowych, klasycznych czy jak tam chcemy nazwać ten woreczek i totalnie się zgadzam.

Nie oceniam filmu tak nisko, ale absolutnie nie rozumiem nagród i zachwytów. Perfekcja? Nie, to dla mnie film o toksycznym psycholu, który nigdy nie powinien uczyć bo nie ma podejścia do ludzi, bo dla jednego diamentu niszczy psychikę dziesiątek innych artystów uważając za jedną słuszną drogę do perfekcji poniżanie, manipulowanie i wyzywanie własnych uczniów, w których w dodatku wzbudza syndrom sztokholmski. Przykładem jest główny bohater, który nijak nie dąży do perfekcji w mojej opinii. On ma obsesje na punkcie Fletchera i bycia przez niego uznanym. Ilu geniuszy rodzi się bez szkoły, wykuwając swój geniusz własnymi rękami i ciężką pracą? A Andrew? Ojej wydalili mnie z najlepszej szkoły muzycznej, bez tego już nie zostanie kimś, trzeba spakować marzenia i wywalić je do piwnicy, jakby Fletcher i ta uczelnia były jedyną drogą do sukcesu. Pomijam już nawet to, że to co popycha Andrew do przodu to zbiegi okoliczności jak zgubienie nut czy wpadnięcie na Fletchera.

Przereklamowany film, który odhaczyłem i mogę spokojnie zapomnieć i iść dalej.

ocenił(a) film na 7
AnyaBudde

Wysoka średnia tego filmu wskazuje, że jednak jest wśród nas sporo psychopatów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones