Banda "scumbag-ów" niczym Kwinto w kilcie, planuje okraść gorzelnie, i co? I dostajemy świetnie
wyważony film. To nie najnowszy Batman czy 007, gdzie pierwszy rozczarował totalnie, a Bond
(prawie)broni się przez pierwszą część filmu, by potem polec. W przypadku "Whisky dla aniołów"
jest inaczej. Spodziewasz się lekkiej komedii (i tak częściowo jest) a dostajesz dużo więcej...
To już kolejny film z wysp, po "Neds" i "Tyrannosaur" który ostatnio widziałem i mam ochotę na
więcej!