Szczerze nie przepadam za dokumentami, ale na ten ze względu na bohaterkę wybrałam się z dużym zainteresowaniem. W końcu filmu o wielkiej diwie muzyki nie można przegapić. Film jest dobry i dowiadujemy się, że życie nie było takie różowe jak sie wielu wydawało ... szkoda że jej już nie ma

W jednym ze swoich wywiadów opowiadała o tym jak ćpała. Jak przez rok nie wychodziła z domu. Jak snuła sie po mieszkaniu w posikanej pizamie. Jak jednym jej pożywieniem były prochy. Jak wypadły jej zęby, włosy. Straciła głos.
Czy w tym filmie to jest pokazane/powiedziane, czy to kolejna "laurka"?

Sądze, że nie, ponieważ gdy oglądałem film miałem wrażenie, że to autentyczna prawda. Że ćpała itd. Cały film tak naprawdę pokazywał jej prawdziwą historię - od dzieciństwa aż do śmierci. I to co ona przeszła (jak to w filmie zostało ukazane, czyli ojciec zażądał od niej tam 100 chyba milionów dolarów, albo że mąż był zazdrosny, że ona jest sławniejsza od niego, I że była molestowana, ale nie zdradziła tego matce itd.) Jeszcze na dodatek Ci najbliżsi opowiadali to z takim przejęciem - że chyba trudno uwierzyć, że to wszystko kłamstwa. Brała nakrotyki bo chciała o tym wszystkim zapomnieć.

Whitney nigdy w wywiadzie nie mowila o posikanej pizamie, najwyzej co ze chodzila w pizamach przez pare miesiecy. Film zdecydowanie nie jest laurką, wrecz w zasadzie zimny i brutalny - np. relacja z jej córką ukazana w filmie jest dla mnie zbyt wyziębiona

Ja czekałam na ten film no i nie zawiodłam się. Bardzo podoba mi się pomysł na jego realizację i to że historia bohaterki była przeplatana z urywkami ukazującymi aktualną sytuacje w kraju i popkulturze. Sama historia Whitney też została dokładnie i wydaje mi się, że uczciwie pokazana. Generalnie reżyser nie zawiódł, bardzo ciekawy film.

Tak, bardzo fajny, szeroki kontekst nakreśla ten film

Z 3 obejrzanych przeze mnie dokumentów o Whitney ten zdecydowanie najlepszy

o Whitney można napisać różne rzeczy ale napewno nie : najsłynniejsza piosenkarka wszechczasów - ludzie ogarnijcie się

Sam się ogarnij. Jeśli nie Whitney Houston to kto?

Maryla jest tylko jedna.

Serio?Tyle bełkotu dawno nie widziałem w jednym akapicie a co dopiero kilku...Jeżu ile tu kwiatków...zastanawia mnie czy w szkole pisze się wypracowania czy tylko odpowiada na pytania "tak/nie"...

"Film ten jest dokumentem, więc nie mamy tutaj zbyt wielu aktorów"
(SERIO? TO JEST WYZNACZNIK? AKTORÓW???)
Mamy za to najbliższych dla Whitney I ludzi, którzy wspierali piosenkarkę najwyższych not. I powiem szczerze, że nawet dobrze wypadli. Trochę się obawiałem, ale dali sobie radę. (SERIO???? BO POTRAFIĄ W PRZECIWIENSTWIE DO AUTORA TEGO OPISU SKLECIĆ W MIARĘ LOGICZNE ZDANIE BEZ POWTÓRZEŃ?)
Podobał mi się też zamysł reżysera, Kevina Macdonalda. Fajnie zrealizował swój pomysł??? ( JAKI ZAMYSŁ???!!!!!jAKI POMYSŁ????!!)
"... bardzo przyjemnie oglądało się film w kinie. ( JAK CO DRUGI FILM GENERALNIE, OGÓLNIK I FRAZES GONI FRAZES)
Dobrze też wykorzystał swoje umiejętności reżyserskie.( JAKIE UMIEJETNOŚCI?!?!?!?)
To dokument, więc nie ma tutaj za bardzo co gadać więcej? (SERIO???)
"...gdy oglądałem film miałem wrażenie, że to autentyczna prawda" ( A MASŁO JEST MAŚLANE)
"Cały film tak naprawdę pokazywał jej prawdziwą historię " (SERIO? S.E.R.I.O.? MASŁO BARDZIEJ MAŚLANE))

Nie trzeba byc mistrzem mowy ojczystej ale ten bełkot rozłożył mnie na łopatki...
Proponuje aby przy kolejnej reformie edukacji jedynym zadaniem na maturze z jezyka, TEGO języka było podpisanie się i oddanie kartki.W wersji rozszerzonej można jeszcze narysować pentagram. Amen

W takim razie proponuje zobaczyć moje inne bełkoty, ,,recenzje" itd. Obecnie jest ich 163.

ilość nie świadczy o jakości...

Ale ja przynajmniej coś piszę. Nie tylko krytykuje, ale

Piszę, bo lubię

alez pisz...mozna napisac o niczym i 164 x i wiecej

Słuchaj, może nie jestem jakimś specem od recenzji, może nie jestem jak ,,Sfilmowani", których uwielbiam, ale chociaż się uczę pisania recenzji. Hejtować i krytykować każdy umie, ale już wyciągnąć wnioski - to już jest prawdziwa sztuka.

no własnie...