Film był nie najgorszy, ujdzie w tłumie, lecz ma parę niespójności który każdy debil by zauważył. Podczas sceny, w której główny bohater pytał się o sposoby wydostania się, to drugi mu odpowiadał że nie da się, a czemu nikt nie pomyślał żeby wybudować wieże, aby wyjść na szczyt labiryntu?
Druga debilna kwestia była pod koniec, m.in kiedy przyszły po nich te jednostki specjalne i zabrali do helikoptera. Więc dlaczego do uja ciężkiego te jednostki nie wylądowały po nich w środku, skoro to nie było zakryte kulą ani niczym podobnym? Nonsens.
Druga kwestia to akurat dlatego, że ci którzy ich uratowali wcale nie podawali się za tych którymi są, zresztą w kolejnych dwóch książkach wszystko się wyjaśnia.
Co się dotyczy pierwszej niespójności to w książce takie rozwiązanie było niemożliwe, a że film jest właśnie jej ekranizacją to i tutaj bohaterowie musieli wydostać się inaczej.
W filmie było coś o wspięciu się na górę labiryntu, a Newt powiedział, że już wszystkiego próbowali.
To samo sobie pomyślałam o wieży. W końcu budowle im niezłe powychodziły.
No i jeszcze mnie zastanawia: po kiego grzyba zesłano tam tę dziewczynę? Żeby film był mniej seksistowski, czy co? Nic nie wniosła do fabuły. Jedyne, co zrobiła, to przetransportowanie strzykawek z antidotum, a to można było wysłać w pudle windą, zamiast wrzucać dziewczynę do labiryntu.
Dodam, że książek nie czytałam i nie wiem, jak tam to było uzasadnione. Ale książka to osobny twór, a film osobny. Nie powinno się recenzować jedngo w kontekście drugiego, chyba że mówi się o tym, jak wiernie film oddaje książkę lub odwrotnie. W końcu widzowie filmu nie są zmuszeni do czytania książki, a powinni wiedzieć, o co chodzi i nie musieć się zastanawiać nad niespójnymi zawiłościami fabuły.
W książce wyjaśnia się to w drugiej części. Nie są zmuszeni do czytania, ale mogą przeczytać. Co jest wręcz wskazane przy filmach które są na podstawie książek. Bo w książkach są rzeczy opisywane i tłumaczone, a w filmach to masz mało wyjaśniające dialogi i nie ma myśli głównego bohatera. Więc szczerze polecam czytanie książek, na których podstawie są tworzone filmy
Na tym polegał eksperyment. Wprowadzali po jednym chłopaku miesięcznie (tak było w filmie, a w książce najpierw zesłali większą grupę, a potem po jednej osobie) i na koniec niespodziewanie pojawiła się dziewczyna, na dodatek dzień po Thomasie, kiedy powinna pojawić się miesiąc później. W książce nazywa się to zmiennymi.
W Próbach ognia powinno się wszystko wyjaśnić, aczkolwiek polecam przeczytanie książki osobom, które są ciekawe lub tylko narzekają na "nieścisłości" filmu.