Ale o co tu chodzi? Labirynt, banda dzieciaków, mecha-robale, wioska która nie wiadomo jak się utrzymuje (yay, 1 paczka na miesiąc), i jeszcze w piździed bzdur których nie mam ochoty wymieniać. A na koniec 2-minutowy cliffhanger, który de-facto zniechęca do obejrzenia kolejnej części. Nic tu się "kupy nie trzymie".
Rozumiem - papka dla młodzieży, ale czy musicie ją aż tak bardzo ogłupiać.
Ocena na FW zachęciła, moja to 3-/10.
Rozumiem o co ci chodzi bo sama podczas seansu gubiłam się w fabule oraz miałam wiele przemysleń typu "Dlaczego oni bedąc w Labiryncie nie wespną się po pnączach?" Ale sam pomysł bardzo mi się podobał więc postanowiłam przeczytać książkę bo jak wiadomo, jest zawsze lepsza od filmu.
Wszystkie niezcisłości w książce były wyjaśnione albo ich nie było.
Gorąco polecam ci książke bo jest o wiele lepsza, zabawniejsza i wciągająca :-)
Pozdrawiam
' miałam wiele przemysleń typu "Dlaczego oni bedąc w Labiryncie nie wespną się po pnączach?"
To jest powiedziane w filmie - nie mogli, bo nie sięgały one do samej góry, mówili, że próbowali się wydostać na różne sposoby.
Nie wiem czy wierzysz w to co piszesz ;p
Skoro powiedzieli, że próbowali wszystkich sposobów na ucieczkę to zapewne były tam też próby użycia drabin lub wież.
Nie wierzę, że napisałam "wierze" zamiast "wieże". Co to niewyspanie robi z mózgiem. ;-;
Anyway, mogli próbować do skutku. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że nie można było zbudować większej wieży, niż ta, którą postawili jako obserwacyjną (przynajmniej tak wyglądała). No i czemu dopiero po 3 latach, ktoś wpadł na pomysł jak zabić tego dozorce? Sposób w jaki Thomas go załatwił był banalny, równie dobrze Minho mógł zrobić to samo. Albo, może to po prostu kwestia tego, że za bardzo się ich bał... :x
Tak, bali się ich.
Poza tym - gdyby uciekli budując drabinę lub wieżę, to nie byłoby filmu, albo ludzie by narzekali, że to było zbyt banalne. ;)
Ludziom ciężko dogodzić, więc może lepiej, że film wygląda właśnie tak, a nie inaczej. Mi się bardzo podobał, pomimo tych niedopowiedzeń czy błędów. :)
Mnie również bardzo się podobał, nawet bym tego nie zmieniła. Tak po prostu sobie gdybam co bym zrobiła na ich miejscu. Dużo łatwiej byłoby stworzyć mapę labiryntu patrząc na niego z góry oraz "zwiedzając" go, aniżeli tylko "zwiedzając" go. Mam tu na myśli to, co zrobił Minho. :3 Ale generalnie film bardzo przyjemny, więcej by się takich przydało.
W książce jest zasugerowane, że wszelkie prostackie i szybkie rozwiązania, które nie są zgodne z zasadami eksperymentu, grożą śmiercią. Jako przykład została podana historia, kiedy próbowali spuścić się w szyb, którym przjeżdża klatka z dostawami prowiantu i świeżakami. Jeden z chłopców, George, zsunął się w dół po długiej linie z bluszczu. Akcja skończyła się tak, że ze ścian wysunęło się ostrze i przecięło go na pół. Chłopcy zostawili połowę ciała George'a na cmentarzu w lesie jako przypomnienie, żeby nigdy nie próbować prostych rozwiązań - w filmie był pokazany grób tego chłopaka i jego szkielet. Thomas znalazł to miejsce, kiedy poszedł do lasu po nawóz, jednak nic nie zostało wyjaśnione, bo po chwili zaatakował go Ben.
Oni nie mieli tyle sprzętu i materiału, by to zbudować. Raz w miesiącu przesyłano im jedzenie i potrzebne produkty i uwierz mi drabin nie otrzymywali oraz innych tego typu sprzętów, by się wydostać.
Chyba chciałeś napisać to mi :)
Oni materiały mieli a w książce było powiedziane, że gdy czegoś potrzebowali to pisali to na kartce i wkładali do tej "windy" i często to dostawali. :)
Masz rację
Ale nie dziwie się, że ludzie mało rozumieją z filmu, bo jest tam naprawdę wiele niewyjaśnionych spraw i dlatego uważam, że jeżeli kogoś to interesuje to powinien przeczytać książkę :)
mieli tam maczety, siekier chyba nie. ale przez trzy lata spokojnie by zrobili drabinę na sam szczyt.
zresztą jak zabrał ich helikopter to widzieli z góry tą "polankę" na której żyli. Nikt z nich wtedy nie palnął "dlaczego nie przylecieliście po nas tam do środka".
Kilka postów wyżej wyjaśniłam, dlaczego nie skorzystali między innymi z drabin - nie mogli korzystać z prostych rozwiązań i musieli podążać za zasadami eksperymentu. Proste rozwiązania i droga na skróty prowadziła do eliminacji obiektu badań.
To jest tak: na Ziemi pojawiły się rozbłyski słoneczne, które spaliły praktycznie całą Ziemię. Po rozbłyskach z laboratorium przez przypadek wydostał się wirus, który nazywany jest Pożogą. Wirus ten siedzi w mózgu i odbiera Ci człowieczeństwo. Po prostu stajesz się szalony. Reagujesz na wszystko agresją. W zaawansowanym stadium możesz chcieć odgryźć komuś nos, chcieć kogoś zabić. Nosicieli wirusa nazywa się Poparzeńcami. Nazwa wzięła się z tego, że Twoja twarz wygląda jakbyś się poparzył, pełno bąbli, odchodząca płatami skóra.
Osoby przebywające w labiryncie to w większości tzw. Odporniaki, czyli osoby odporne na wirusa. Zostały tam zesłane by obserwować ich reakcje, poczynania przy różnych sytuacjach jak chęć wydostania się z labiryntu, niepoddawanie się kiedy nie można znaleźć normalnego wyjścia. To nazywa się zmiennymi. "Mecha-robale" jak to nazwałeś/nazwałaś to Buldożercy po których ukąszeniu zapadasz w śpiączkę, wijesz się jak opętany, zresztą sam/sama wiesz. W trakcie śpiączki masz przebłyski wspomnień, które Ci odebrano. Ludzi w labiryncie mają w sobie coś w rodzaju czipu, który kontroluje ich poczynania, jak np. wtedy kiedy Alby chciał powiedzieć coś Thomasowi, ale zaczął sam siebie dusić. Wioska/Strefa utrzymuje się właśnie z tych paczek, ale bynajmniej nie jest to jedna paczka. Poza tym, wysyłają im zwierzęta i mają własne pola upraw.
Mam nadzieję, że wyjaśniłam kilka spraw i podejdziesz do tego filmu z troszkę innej strony. ;)
Hej, właśnie obejrzałem film, książki nie czytałem. szukam odpowiedzi na jedno pytanie w komentarzach i jeszcze nie znalazłem, ale co miało udowodnić wydostanie się z labiryntu?
W filmie babka na końcu mówi o tej chorobie, że zostali zamknięci, bo obserwowali ich fale mózgowe w reakcji na zmienne i że cieszy się, że przeżyli. Rozumiem, że to miało być wyjaśnienie, dla bohaterów, którym udało się pokonać labirynt i jak to zostało na końcu powiedziane "połknęli haczyk". Na prawdę pewnie chodzi o coś innego i o tym wiedzą widzowie, ale nie bohaterowie. Tylko nie rozumiem tego wyjaśnienia dla bohaterów. Przecież Ci co wyszli, są odporni na wirusa tak samo, jak Ci co zostali. Więc czemu służyło przejście labiryntu? To co mówi babeczka przed samobójstwem nic bohaterom nie wyjaśnia (mi oczywiście też), a z tego co zrozumiałem, skoro połknęli haczyk, to miało wyjaśnić.
Może coś mi umknęło, może coś namieszałem, po prostu byłbym wdzięczny, jakbym dostał jakąś odpowiedź, która daje odpowiedź ;)
Cała pierwsza część polega na szukaniu zmiennych tj. reakcji bohaterów gdy coś się zmienia. Cały labirynt to zmienne, próby i reakcje postaci. Naukowcy sprawdzali czy postacie poddadzą się gdy nie będzie w gruncie rzeczy wyjścia, a wszystko po to by opracować schemat dzięki któremu znajdą lek na pożogę.
Kto nie czyta książek, ten nie rozumie. Słuchaj - przeczytaj książkę, będziesz wiedzieć. Ja jeżeli na podstawie jakiegoś filmu jest książka, to najpierw ją czytam, a dopiero potem oglądam film.
Ja nie mogę nic poradzić, tylko czytać! :D
Zupełnie sie nie zgadzam. Po pierwsze wcale nie uwazam, ze nalezy najpierw czytac ksiazki, poza tym wcale nie uwazam, ze film ma wiernie odzwierciedlac ksiazke. Poza tym akurat w tym przypadku uwazam, ze ten film jest genialny w porownaniu do ksiazki, ktora jest napisana beznadziejnie, jakby pisal ja pisaz amator, ktory nic nigdy wczesniej nie napisal a bardzo chcial wydac swoje wypociny.
Niejasnosci w filmie zachecaja do obejrzenia kolejnej czesci. Ksiazka w ogole nie zacheca (a zabralam sie za nia wlasnie dlatego ze chcialam sie dowiedziec co dalej, a drugiej czesci filmu jeszcze nie nakrecili :P ).
Rada ode mnie: ksiazka nie warta polecenia, natomiast jak ktos lubi takie filmy to mozna obejrzec, jaj nie urywa ale nie ma sie poczucia zmarnowanego czasu po obejrzeniu.
Zgadzam się w kwestii tego, że film nie musi być dokładnym odzwierciedleniem filmu. Według mnie, to, że coś jest na podstawie jakiejś książki, nie znaczy, że film musi idealnie pokrywać się z fabułą książki i musi być w nim wszystko to co w książce. Ludzie często nie widzą różnicy. Książka, to książka, natomiast film to film - ewentualnie na podstawie książki.
Film powstał nie jako dodatek do książki, więc jeżeli twórca nie potrafi pokazać czegoś, by to było zrozumiałe, to jest słaby i tyle.
Według Ciebie filmy na podstawie książki są robione dla tych, którzy już ją przeczytali, czyli można pominąć większość ważnych spraw, bo ten co czytał wie o co chodzi. A Ci którzy nie czytali, niech wpierw chwycą książkę. W takim razie nawet nie potrzebnie wspominali w filmie o labiryncie, przecież to każdy kto czytał wszystko wie.
Tłumaczenie godne idioty.
Jak teraz na to patrzę, to też chce mi się z siebie śmiać... Głównie chodziło mi o to, że niektórych elementów w filmie nie da się od razu, ot tak, zrozumieć bez przeczytania książki.
To świadczy na niekorzyść filmu, chyba że zabiegiem celowym jest skłanianie widza do wymyslania brakujących elementów fabuły.
Myślę, że mogło być tak, że gdyby budowali stelaż z drewna w labiryncie to w nocy Grievery by go zniszczyły. Bo jedynym sposobem wydostania się miało być właśnie zabicie Grievera i wyjście przez jego leże. Jeśli chodzi o żywność to widać było kozy czyli melko i była scena w sadzie oraz w kukurydzy. W filmie wszystko się w sumie zazębia poza tym na pewno nie jest to film psychologiczny więc nie ma potrzeby się nad nim przesadnie rozczulać. Końcówka z Gallym jednak kiczowata na maksa - szkoda.
Kiczowate końcówki film odziedziczył po książce - tam też ani to nie wzrusza, ani nie zmusza do przemyśleń. ,,Och, Chuck umarł, a Gally oszalał. OK, akceptuję. Możemy przejść dalej, bo nadal nic nie rozumiem?"
Jednakże (!) w książkach chociaż jest wyjaśnione, co tak naprawdę wydarzyło się między Gallym, Chuckiem i Thomasem, a to przynajmniej okazało się ciekawe.