W skrócie, żeby zbytnio nie przeciągać. Fajny, przyjemny, sprawnie zrealizowany, młodzieżowy film akcji ale nasuwa mi się jedno, bardzo ważne pytanie: po co był ten labirynt??? Czemu miał służyć??? Następująca część filmu trzyma się konwencji ale nie wyjaśnia sensu labiryntu. O co z nim chodzi? :-)
Tego nikt nie wie. Noe mogli odrazu wsadzać młpdych nie, a pozatym DRESZCZ nie wie że jak zamnkie wwsystkich młodych to nie będą mogli się rozmnażać? xd
Cały czas zadaje sobie to pytanie: po co przedstawiać w filmie taką wielką i skomplikowaną budowlę, która (nawet w scenariuszu) nie służy kompletnie niczemu? Jeżeli był przewidziany "drugi etap" to po co zamykać chłopaków na co najmniej rok w środku wielkiego labiryntu??? A już te techno-pająki wstrzykujące wirus to gigantyczny absurd.
Całe to labiryntowe przedsięwzięcie po obejrzeniu kolejnej części było tak bezsensowne, że aż trudno w to uwierzyć.
Opowieść zawsze może mieć niedosłowne znaczenia ale tutaj polecieli za grubo.
O ile np. Cube miał mnóstwo znaczeń i symboli a do tego nie było ostatecznego wyjaśnienia o tyle Labirynt jako film przygodowy (kilkuczęściowy) powinien odrobinę podstawowego rozsądku i konsekwencji posiadać :-)
Labirynt był testem, który miał wyłonić tych najlepszych, coś w stylu selekcji naturalnej. Ci, którzy z niego wyszli, mieli być poddani kolejnym testom, które miały znaleźć lek na pożogę, co wyjaśnia końcówka filmu.
Zresztą, to sci-fi, nie wszystko musi być logiczne ;D
Nie było zaprojektowanego wyjścia z labiryntu (lub jakieś arcytrudnej do rozwiązania zagadki logiczno-terenowej, która doprowadziła by do opuszczenia tej budowli) więc ta teoria odpada. To, że udało się wyjść to był czysty przypadek (czujnik z zabitego cyberpająka itd.) a nie poprzez niesamowite umiejętności któregoś z zamkniętych. Gdybyśmy mieli "otwarte zakończenie" bez szczegółowych wyjaśnień to jako film o labiryncie (bez kontynuacji) byłby naprawdę całkiem sympatyczny a tak mamy jakby doklejenie pierwszej części do całości a w kinematografii zwykle bywa odwrotnie.
A jeśli chodzi o lek to pochodził z krwi określonych osób i labirynt nie miał z tym nic wspólnego. A najbardziej przeczący sensowi labiryntu jest wątek z początku drugiej części: zamykamy "wybrańców", pakujemy ich do laboratorium i ciągniemy z nich to co trzeba. Cała kilkuczęściowa opowieść ma swój specyficzny sens ale labirynt (w świetle całej historii) jest tak ogromnie absurdalny w swojej obecności, że aż odwraca uwagę sam od siebie :-)
Nie chodzi o szukanie na siłę logiki bo nie o to chodzi w filmach ale nawet najmniejszy (choćby nierealny) sens i konsekwencję scenariusz powinien posiadać.
Labirynt miał wyłonić najwytrwalszych. Wielu zginęło podczas walki z Buldożercami, Streferzy musieli sami ustalić kod za pomocą map, a żeby go wprowadzić musieli wejść do Nory Buldożerców. Po wydostaniu się z Labiryntu byli poddawaniu kolejnym próbom. Wszystko aby odkryć lek na Pożogę. Byli przecież ciągle obserwowani, a później dowiedzieli się, że są zarażenie, a Stwórcy badali ich reakcje. Teresa zapoczątkowała Koniec, a wszystko było kontrolowane przez DRESZCZ, wszystko aby wyłonić "tych, którzy nigdy się nie poddają". Dokładnie to samo działo się w grupie B.
Wyjście było zaprojektowane. Był Kod, był komputer, był przycisk "wyłącz Labirynt".
Tak było w książce, weszłam tylko przeczytać opinie przed obejrzeniem filmu.
Niczego takiego nie widziałem a książka nie ma tu nic do rzeczy bo przecież rozmawiamy o filmie.
Co się działo w labiryncie widać ale pytanie: "po co"? Albo ktoś miał we krwi "lek na pożogę" albo nie i labirynt wraz ze swoją absurdalnością nie ma na to wpływu :-). Równie dobrze można było zacząć film od wrzucenia wybrańców np. na 10 minut do wagonu towarowego i potem od razu przeskoczyć do części drugiej.
Chodzi o konsekwencje zdarzeń a labirynt zgodnie z logiką fabuły opowieści nie miał dla niej żadnego znaczenia i nie służył kompletnie niczemu.
Masz całkowitą rację. Po przemowie na monitorze tej dyrektor, sam zacząłem się zastanawiać po co ten labirynt, skoro całe młode pokolenie było odporne na chorobę. Może w książce jest to bardziej logicznie wyłożone, ale niestety nie czytałem, a film radośnie przechodzi nad tym do porządku dziennego.
Niektórzy dodają punkty za efekty specjalne, niestety na mnie żadne efekty nie robią wrażenia. Film uważam za średni i tak go oceniłem.