to jest film dla dzieci i dla nich jest swietny. Dla doroslego widza, nawet takiego fana kina akcji i s-f jak ja, ten film to porazka ;)
Jestem dorosły i film jakoś porażką dla mnie nie był. Podjął się trudnie technicznego tematu jakim jest ten ogromny loabirynt i oddał dobrze jego klimat. Główny wątek jest też dość ciekawy z tym wirusem i tak naprawdę nie wiemy co i z czym tam łączyć więc może być ciekawa część druga. Gra aktorska w większości jest naprawdę dobra a to przecież same młokosy, szczególnie Chuck. Reszta jest trochę sztampowa i przerysowana owszem, ale biorąc pod uwagę tą otoczkę mi sie ten film dobrze oglądało bo mimo prostej treści forma była ciekawa. Ot tyle z oczu dorosłego widza.
Reżyser bardzo sprytnie przemycił mega żart rodem z Monty Pythona.
Co serwuje widzom?
Monumentalny kamienny labirynt, ściany na 200 metrów w górę, poruszany magiczną mocą. Zanik pamięci u wszystkich bohaterów. Organiczno - mechaniczne potwory w roli strażników labiryntu. Jednym słowem czysta fantastyka.
A jak się wychodzi z labiryntu?
Drzwi jak z parkingu podziemnego z zielonym napisem EXIT.
Ta jedna genialna scena na której popłakałem się ze śmiechu zrekompensowała mi to, że pomyliłem się i obejrzałem film skierowany do chłopców w wieku 17-20 lat.
Zwykle tak właśnie robię, ale film mnie wybitnie zniechęcił. A wątpię, żeby aż tak się różnił od książki.
Szczodre określenie kogoś "baranem" z powodu jego rzeczowej wypowiedzi na temat jakiegoś utworu? Ach no tak, zawsze muszą być wyznawcy teorii "kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam".
Książka jest podstawą do powstania filmu, ale nie gotową genezą. Film jest w pełni subiektywną interpretacją scenarzysty, reżysera i całej załogi popełniającej tę twórczość. Gdyby wymagano od widza znajomości książki, dystrybutor by ją zapewnił w pakiecie z biletem do kina.
Za to moja (jak i innych ocena) może opierać się o znajomość pierwowzoru. Poza tym, biorę pod uwagę sposób prowadzenia narracji, grę aktorską, ujęcia, montaż... a w szczególności sposób utrzymania mnie w fotelu.
Tylko po co ja się trudzę tłumaczyć Ci to wszystko, skoro wystawiłaś najwyższą z możliwych ocen, zarezerwowaną dla "arcydzieła". Nie nazwałbym arcydziełem czegoś z tak słabym CGI, pomijając wszelkie inne aspekty. No ale to ja jestem baranem, bo nie sięgnąłem po książkę przed projekcją.