Film glownie dla widzow lubiacych proste scenariusze I duzo mordobicia z klimatem wieziennym w tle. Nie jest bardzo zle, ale walki kobiet stanowia jedyny smaczek - zawsze oglada sie je lepiej niz podstarzalych osilkow. Nie ma ciagniecia sie za wlosy niestety. Sporo bledow "technicznych" I logicznych. Przyklad: noze przymocowane do blatu, jak dla mnie linka stalowa- wlasnie po to, zeby wiezniowie nie kombinowali. I przychodzi drobna wiezniarka, szarpie lekko jedna reka I odrywa linke :) a potem walczy nozem robiac zamachy do gory az sie przegina po czym za kazdym razem trafia w powietrze. Zaden cios w trakcie walki nie jest wycelowany w korpus, glowe czy reke. Patrzac od takie strony to niezla komedia.
Ależ takich absurdów jest znacznie więcej - pierwsze co przychodzi mi do głowy to walenie (z dobrym rezultatem) gołymi pięściami strażników ubranych w zbroje (nie wiem czy z twardego tworzywa, czy metalowe, ale wyglądali jak Robocopy), czy choćby finałowa walka, gdzie facet z krwotokiem wewnętrznym (kilka ran kłutych brzucha) na przemian to omdlewa ta znów napierd/a/la przeciwnika znacznie większego od siebie, potem znów omdlewa, po czym z uśmiechem spaceruje i swobodnie rozmawia - takich cudów to ja nawet w niskobudżetowych chińskich produkcjach kung fu nie widziałem...
P.S. po jaką cholerę wszyscy więźniowe tłukli się zapamiętale pomiędzy sobą ?
Dźgnięty był w prawy bok, koszulka zakrwawiona cały czas w tym miejscu, ale w 80:15, kiedy pada na ziemię w trakcie finałowej walki, koszulka na moment zakrwawiona jest z lewej strony. To samo z ranami na twarzy. Leży - przy prawym oku zaciek krwi na ok. 3 cm i krew na prawej brwi, przy lewym oku punktowa plama oraz brak obrażeń nosa i czoła. Wstaje - zaciek krwi zmienia pozycję pod lewe oko, a przy prawym jest punktowy, krew z prawej brwi przenosi się na lewą, na nosie pojawia się rana (troszkę poniżej linii oczu), a na czole z prawej strony krwawy siniak. Pomijam padanie przeciwników, jak muchy po lekkim kopnięciu lub rzuceniu na ziemię.