Właśnie obejrzałam i to co nasuwa mi się na początek:
- widziałam już kilka wersji a ta jest dopiero drugą, która potraktowała książkową historię jako całość, nie wyrzucając losów Katarzyny i Haretona.
- Odtwórcy głównych ról tacy sobie. O ile na Cathy da się jeszcze patrzeć, to aktor grający Heatcliffa ma w sobie coś odpychającego. :-/
- Straszna Izabela... nie dziwię się że Heatcliff nie chciał nawet na nią patrzeć. ;-)
Generalnie ekranizacja wierna książce, ale nie specjalnie ciekawa wizualnie i aktorsko. Niemniej warto zobaczyć i porównać z innymi.
u Heathcliffa osobowość szła w parze z wyglądem... cała postać była odpychająca...
ps. to moje pierwsze podejście do Wichrowych Wzgórz i chyba moje ostatnie, umęczyłam się, ani mnie historia nie urzekła, ani aktorstwo, ani realizacja :(
ja widzialam 3 ekranizacje, ale polecam i powracam tylko do tej z 1992 roku. ostatnio nawet wybralam sie w regiony, gdzie krecono niektore sceny :-)
dziewczyny posiadacie może gdzieć napisy do tej części ? bo ja nie mogę znaleźć :/ jeśl tak to prześlijcie na : aga.burli@gmail.com
Ja właśnie obejrzałam i szczerze...ogromnie mnie poruszył...wolę ten z 1992 za Fiennesa ale tu aktorzy zagrali zdecydowanie lepiej. Niestety. Tu nawet cytaty z książki się zgadzają. W ogóle Hareton świetny... Aha a film ten jest z lektorem na chomikuj.pl.
Moim zdaniem wersja z 1992 roku jest lepsza pod względem akcji (więcej wydarzeń), ale zdecydowanie w tej wersji aktorzy zagrali lepiej - o wiele więcej emocji. Zwłaszcza u Catherine. A no i filmowy Hareton... ;))
Ja oglądałam trzy wersje i ta jest najgorsza jak dla mnie. Aktorzy mi jakoś do gustu nie przypadki i sceneria w jakiej jest sam film nagrany jest okropna(dodam też, że oglądałam go w kiepskie jakości i może dla tego). Mi najbardziej podoba się wersja z 2004 chodź jest trochę inna, z 92 też jest całkiem fajna. Teraz chce obejrzeć wersje z 2009 roku,a książki nie czytalam może jeszcze przeczytam...
Najlepszą ekranizacją jest ta z 1970 roku z Timothy'm Daltonem grającym- Heathcliffa. Polecam tą wersję do obejrzenia chociaż wiem, że ciężko ją dostać.
Mi nawet film się podobał. I przyznam, że jak dla mnie był lepszy od tego z 92 roku - pod względem podobieństwa do książki. Jednak - o ile tam uważałam, że aktorzy są ciut za starzy - o tyle tutaj wprost brak mi słów. Mogliby zagrać własnych rodziców. Naprawdę trzeba mieć nierówno pod sufitem, żeby do roli nastolatki obsadzić prawie 40-letnią kobietę. Heathcliff (pomijając już wiek) też jakiś taki rozchwiany emocjonalnie, momentami zamiast okrutnego, wyglądał na mazgaja. Nie wiem, może tylko mi się tak wydawało.
Bądź co bądź, poza głównymi postaciami film naprawdę jest w porządku.